Data: 2005-03-11 16:01:54
Temat: Re: Szkoła
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kaszycha pisze...
> Szczerze mówiąc nie bardzo mnie pocieszyłaś :(( Ale przynajmniej upewniłaś
w
> decyzji. W moim przekonaniu gdy nauczyciel nie jest w stanie ukryc swojej
> sympatii do konkretnego ucznia/uczennicy najbardziej szkodzi właśnie
> pupilkowi. Szkoda, że inne dzieci w klasie na tym cierpią. Można traktowac
> to jako ważne doświadczenie i ufac, że w końcu atakowane dziecko poradzi
> sobie i nauczy się czegoś na przyszłośc (zgodnie z zasadą co Cię nie
zabije
> to Ciebie wzmocni) ale granica musi byc.
>
> Jak trzeba będzie to pewnie problem zasygnalizuję na zebraniu. Jednak to
na
> razie sa małe dzieci, za chwilkę będzie nowa wychowaczyni i nowi
> nauczyciele. Byc może blask gwiazdy przygaśnie sam z siebie.
>
Więc może nie warto bawić się w reformowanie nauczycielki.
W końcu dla Ciebie najważniejsza jest córka, nie belfer.
Ale to tak na marginesie.
Jedna kwestia jakby przemyka bokiem. Wychowawczyni sygnalizuje Ci
od jakiegoś czasu, że mała ma problem z pracą zespołową. Nie
lekceważyłabym tego. Brak konkretnych przykładów to nie powód,
by w czambuł odrzucać jej zdanie. Paradoksalnie, im lepszy n-l i im
szybciej wychwytuje problem, tym trudniej jest go zwerbalizować.
Bo prawdopodobnie nie chodzi o wyraźny sprzeciw, siedzenie w kącie,
coś... ewidentnego a przez to łatwego do wskazania. Może zauważa
niechęć, ociąganie się - generalnie drobiazgi, których suma świadczy
o narastającym oddalaniu się od grupy. Będą razem jeszcze przez 3 lata,
warto zadbać o dobre relacje z rówieśnikami. Jeśli n-lka mówi Ci
o tym, zapewne wyczerpała na razie swoje możliwości wpływu na
dziecko albo uważa, że Twoje wspóldziałanie jest niezbędne.
--
Pozdrawia,
EwaSzy
Dekalog Rozumu - http://www.free.of.pl/p/punkss/dekalog.html
|