Data: 2010-03-30 11:31:08
Temat: Re: Szkolne wycieczki
Od: Lila <H...@H...Com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Adam Moczulski <a...@p...neostrada.pl> napisał:
> I potwornieją coraz bardziej. Kiedyś wycieczka była nagrodą za dobre
> wyniki. Teraz jest obligatoryjna. Kiedyś klasa sprzątała podwórka aby
> zarobić na swoją wycieczkę, teraz to nieprawdopodobne. Kiedyś nocleg pod
> namiotem był normalny, teraz to musi być ośrodek wczasowy z dwuosobowymi
> apartamentami. Kiedyś chleb i konserwa, teraz MacDonald. Czego taka
> wycieczka może nauczyć ?
To zalezy od organizatora. Moje dziecko jezdziło co roku z klasa nad
morze. Zawsze w inne miejsce. Poznali cale wybrzeze, chodzili w nocy na
zbieranie bursztynow, zwiedzali muzea. Ale mieli wychowawczynię -
nauczycielke wf, ktora im na plazy robila biegi i gimnastyke.
Nie buntowalabym się przeciwko wycieczkom - w koncu najlepiej sie je
pamięta z czasow szkolnych.
O ile pamietam, to w niektorych klasach wycieczki dofinansowuje Urzad
Miasta, u nas byly też dofinansowania z Rady Rodziców dla uczniów, ktorzy
mieli problemy z opłatami.
Z drugiej strony - troche cie rozumiem - w moich czasach z klasą
chodziło sie w gory i spało w wieloosobowych salach w schroniskach.
Pozdrowienia,
Lila
|