Data: 2015-08-09 12:50:09
Temat: Re: Talent artysty?
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2015-08-09 12:37, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
> news:55c725e7$0$8381$65785112@news.neostrada.pl...
>> Dnia 2015-08-09 11:34, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>>> news:55c70b6b$0$4786$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> Dnia 2015-08-09 10:00, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>>>>> Użytkownik "FEniks" <x...@p...fm> napisał w wiadomości
>>>>> news:mq5d09$3hn$1@news.icm.edu.pl...
>>>>>> W dniu 2015-08-08 o 13:50, Pszemol pisze:
>>>>>>> "Qrczak" <q...@q...pl> wrote in message
>>>>>>> news:55c5012a$0$4768$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>>>>>> Ja raczej nigdy nie powiedziałabym, że "ma talent" o kimś, kto
>>>>>>>>> nie ma
>>>>>>>>> pasji oraz nie wkłada/włożył wystarczająco dużo pracy w jakąś
>>>>>>>>> dziedzinę
>>>>>>>>> (chyba że o dziecku, ale to trochę inna sytuacja, wtedy raczej
>>>>>>>>> mówimy o
>>>>>>>>> zdolnościach). Owszem, może same tylko te dwa czynniki nie zawsze
>>>>>>>>> przynoszą efekty i nie są wystarczające, ale są niezbędne, żeby
>>>>>>>>> prawdziwy talent dał się rozpoznać.
>>>>>>>>>
>>>>>>>>> Zresztą moja "kwintesencja" była trochę przewrotna. Mam wrażenie,
>>>>>>>>> że my
>>>>>>>>> ludzie, a zwłaszcza chyba my Polacy, zbytnio gloryfikujemy pojęcie
>>>>>>>>> "talent" z krzywdą dla zwykłej (mozolnej często) pracy. Lubimy
>>>>>>>>> chwalić
>>>>>>>>> innych za talent, chwalić się sami, że coś nam przychodzi bez
>>>>>>>>> trudności,
>>>>>>>>> chełpimy się, że byliśmy w szkole tacy zdolni, wszystko nam
>>>>>>>>> przychodziło
>>>>>>>>> tak łatwo bez problemu. O wiele chętniej się przyznamy, że byliśmy
>>>>>>>>> zdolnymi leniami, niż pilnymi uczniami. Mamy kult zdolności i
>>>>>>>>> talentów,
>>>>>>>>> a praca jest passe. ;)
>>>>>>>>
>>>>>>>> Ciekawe dlaczego...
>>>>>>>
>>>>>>> Bo lenie bez talentu nie lubili pracowitych kujonów...
>>>>>>> Tym z talentem jeszcze byli w stanie wybaczyć piątki w szkole :-)
>>>>>>
>>>>>> Ludzie lubią niesamowitość. Były kiedyś teorie, że prawdziwy geniusz
>>>>>> ma jakieś specjalne wymiary czaszki, większą czy jakoś tak. Żeby to
>>>>>> potwierdzić podobno grubo po śmierci Bacha odkopano jego czaszkę i
>>>>>> zmierzono. I... okazało się, że była zupełnie przeciętna. ;)
>>>>>>
>>>>>> A "wielkie talenty" naprawdę zwykle ciężko pracowały (np. Bach
>>>>>> przemierzył na piechotę ponad 400km z Arnstadt do Lubeki, żeby
>>>>>> posłuchać najwybitniejszego wtedy organisty). I zwykle byli po prostu
>>>>>> doskonałymi rzemieślnikami na usługach możnych, tworzyli na
>>>>>> zamówienie
>>>>>> i dla kasy. Poza tym to my teraz wiemy i uznajemy, że byli
>>>>>> geniuszami,
>>>>>> a za ich czasów bywało różnie. Koncerty Brandenburskie Bacha
>>>>>> przeleżały u jakiegoś margrabiego w szufladzie i zostały sprzedane za
>>>>>> parę groszy. A tego typu losów "wielkich talentów" jest wiele.
>>>>>>
>>>>>> Poza tym ja sądzę, że "talent" jest jednak wartością stopniowalną.
>>>>>> Kiedy zachodzi wyjątkowa koincydencja wielu czynników (zdolności
>>>>>> czysto fizyczne + osobowość + znalezienie się w odpowiednim czasie w
>>>>>> odpowiednim miejscu, czyli np. odpowiednia edukacja, warunki do
>>>>>> zaistnienia i pewnie jeszcze wiele innych), wtedy mamy do czynienia z
>>>>>> _wybitnym_ talentem. Ale przecież o kimś, kto po prostu z łatwością
>>>>>> uczy się gry na instrumencie też zwykle mówimy, że ma do tego talent,
>>>>>> chociaż nie będzie z niego ani Mozart, ani Chopin, ani nawet
>>>>>> Blechacz.
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Interesujące. A co powiesz na tego człowieka?
>>>>>
>>>>> http://www.matematyka.pl/19068.htm
>>>>
>>>> J.w.
>>>> No i?
>>> "(zdolności czysto fizyczne + osobowość + znalezienie się w odpowiednim
>>> czasie w
>>> odpowiednim miejscu, czyli np. odpowiednia edukacja, warunki do
>>> zaistnienia i pewnie jeszcze wiele innych), "
>>> Może i zdolności fizyczne- no ale gdzie pozostałe?
>>
>> Znaczy pracowitość, pilność i konsekwencja nie jest rysem osobowościowym?
>> Zarównież i poniższe zupełnie nie pasuje do "odpowiedniego miejsca i
>> czasu":
>> "poznaje jednego z założycieli Towarzystwa Matematycznego w Indiach",
>> "rozpoczyna korespondencję z nikim innym tylko słynnym G.H.Hardy'm"?
>>
>
> Dobrze. Jednakże- on zaczął tę korespondecję- mając już sporo odkryć i
> spora wiedzę matematyczną. I korespondencja nie polegała raczej na
> wymianie myśli. To on wysyłał swoje prace. W drugą strone dostawał albo
> stwierdzenie, że to już ktoś odkrył, albo zdiziwenie i ewentualnie potem
> formalny dowód na swoje odkrycie. Przypominam: żadnego wykształcenia
> (ani np wychowania w domu) nie posiadał w tym kierunku. Po prawdzie- w
> ogóle chyba nie miał wykształcenia. Do końca życia wielu angielskich
> matematyków uważało go za szarlatana. Sam o sobie mówił, ze bogini
> Namagiri mu to wszystko przekazuje- on sam z siebie nic nie wie
> https://pl.wikipedia.org/wiki/Namagiri
A zbadałeś dokładnie jego rodziców? Mogli też być uzdolnieni, natomiast
niekoniecznie zdeterminowani, by te zdolności rozwijać, mogli także nie
mieć sposobności, by się z nimi ujawniać.
A nawet mogli je realizować w bardziej praktyczny a przez to mało
zauważalny sposób.
A co powiesz na tego człowieka?
https://en.wikipedia.org/wiki/Wolfgang_Beltracchi
Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.
|