Data: 2012-12-15 11:55:14
Temat: Re: Teatr"Gniew Dzieci" ciekawe kiedy w Łodzi?
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 15 Dec 2012 11:20:28 +0100, Ren@t@ napisał(a):
> Użytkownik "Agnieszka" napisała w wiadomości
> news:50c86e77$0$1301$65785112@news.neostrada.pl...
>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:1jr1fvkupzehf$.ddp084f2qds5.dlg@40tude.net...
>>>
>>> Najlepiej jeśli podam przykład bliższy autorowi: jeśli ktoś przyjdzie do
>>> niego brudny i głodny oraz zmęczony i poprosi o strawę i nocleg, to o ile
>>> mu ich udzieli, BĘDZIE STAWIAŁ WARUNKI - przynajmniej umycia się i
>>> zachowania zgodnego z przyjętymi w jego domu normami... A jeżeli przybysz
>>> odmówi, zarzucając gospodarzowi zbyt ostrą ingerencję w jego życie, to
>>> zaiste, gospodarz ma prawo go nie przyjąć i serdecznie sie uśmieje z
>>> pretensji...
>>
>> I będzie się śmiał jeszcze długo po tym, jak następnego dnia przy jego
>> furtce służby odnajdą zwłoki zamarzniętego wędrowca. Ot katolickie
>> podejście.
>
> Też przyznaję się do katolicyzmu więc się odezwę.
> Ja w takiej sytuacji (pukający do drzwi brudny, prawdopodobnie głodny i
> zmęczony ale też i prawdopodobnie agresywny człowiek) najprawdopodobniej nie
> otworzyłabym drzwi. To prawdopodobieństwo nieotworzenia rośnie wraz ze
> wzrostem upojenia alkoholowego (innych symptomów nieobliczalności)
> pukającego.
> Na coś ciepłego do picia i jedzenia oraz ewentualnie ciepłą odzież pewnie
> mógłby liczyć (o ile miałabym to w domu i jeżeli przekazanie tego nie
> wiązałoby się ze zbyt dużym ryzykiem wtargnięcia intruza do domu - ale też
> pewności nie mam) na wpuszczenie do domu nie.
> Mam dwóch małych synów - i wolałabym oglądać zamrznięte zwłoki takiego
> człowieka pod swoimi drzwiami niż zwłoki moich dzieci w moim domu (czy
> choćby odwiedzać te dzieci w szpitalu bo "gość" je pobił/zgwałcił/czymś
> zaraził/potwornie przestraszył). Nie pretenduję do miana świętej. Ba nawet
> nie widzę tutaj sprzeczności z nakazem "będziesz miłował bliźniego swego tak
> jak siebie samego" - ponieważ nic tam nie ma o tym, że mam tego bliźniego
> traktować lepiej niż siebie i swoją rodzinę. Śmiać bym się nie śmiała ale
> też i zapewne wyrzuty sumienia (po podjęciu takiej a nie innej decyzji) by
> mnie nie męczyły.
Śmiech oczywiscie był u mnie przenośnią, ponadto podkreślam, ze wcale nie
dotyczył CZŁOWIEKA, lecz jego ROSZCZENIOWYCH OCZEKIWAŃ.
Jednak we wszystkim innym chodziło mi dokładnie o to, co napisałaś. Kiedyś
już tutaj wyjaśniałam, że "Kochaj bliżniego swego jak siebie samego"
oznacza "kochaj go tyle co siebie, ale nie bardziej".
Jednak jak widać są na świecie ludzie, którzy przyjęliby takiego delikwenta
bezkrytycznie w swoje progi - i jednym z nich jest Agnieszka. Bez wątpienia
Matka Teresa przy niej to mała figura 333-)
--
XL Wartością jest autentyczność wnętrza - warto być nawet chamem, ale
takim, żeby każdy szukał twego towarzystwa.
(by XL)
|