Data: 2003-04-04 17:29:36
Temat: Re: Teoria Plonka - było Re: ANKIETA - /.../
Od: "Mefisto" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"... z Gormenghast"
> Myślę, że to co nazywasz "wielokrotnym obserwowaniem na grupie",
> tak naprawdę nie ma wiele wspólnego z wnikliwą obserwacją.
Uwierzysz mi, jak napiszę, że rzeczywiście obserwowałem? I często
zastanawiałem się nad źródłami cyklicznych konfliktów.
Najoczywistszymi wydają mi się diametralnie odmienne systemy
wartości dyskutantów, ale także duma. Niepoślednim też błędne
przypisywanie interlokutorowi jakichś intencji, projekcje własnego
sposobu myślenia. A już najciekawsze sa spory spowodowane
nieporozumieniami semantycznymi - odmiennym rozumieniem jakiegoś
sformułowania. Jestem ciekaw na przykład, co się rozwinie z wątku
"Naiwna", bo już tam czuję przez skórę starcie przynajmniej dwóch
sposobów rozumienia tego pojęcia.
> W praktyce konfliktów, jest to moim zdaniem o wiele bardziej
złożone
> zjawisko. Sądzę, że wyjaśnić by je mogli wyłącznie sami
"kogutowie",
> gdyby tkwiła w nich żyłka badaczy oraz chęć do publicznego
zastosowania
> autowglądu.
Nie wątpie, że tkwi. Problem ze stanem "zakogucenia". Tu już
ludźmi kierują emocje, nie logika.
No i musiałoby istnieć zapotrzebowanie na grupie na takie
> analizy.
Zgłaszam niniejszym.
Wątpię czy tego kiedykolwiek się doczekamy - skoro większość
> psycholubnych woli rozmawiać o homoseksualistach lub
przeszczepach
> tkanek ;)).
Do KF z nimi ;)
> Za główny powód takich "walk kogucich" uznałbym nie tyle różnice
> poglądów na określone tematy, co różnicę w motywacjach
kierujących
> poszczególnymi UGD. Cokolwiek mówimy, czynimy to z określonego
> powodu. Najczęściej powodem tym jest chęć "pogadania" lub
uzyskania
> zewnętrznych opinii na jakiś własny temat.
A ja bym dodał chęć błyśnięcia własnym zdaniem, pochwalenia się
nim. I gorzki zawód, gdy nie słychać zachwytów.
Wiesz ile razy byłem wściekły, gdy moje błyskotliwe, niekiedy
wieloletnie przemyślenia były zwyczajnie ignorowane? Oj, nauka
pokory trudna jest :)
> Ale to jest poziom - nazwijmy to - zerowy.
> Na poziomie pierwszym pojawiają się potrzeby związane z
potwierdzaniem
> własnej wartości.
Odwróciłbym kolejność poziomów. Własna autoreklama jest chyba
bardziej podstawowa od prób spojrzenia na swój problem z zewnątrz.
A na pewno zawsze towarzyszy chcęci zwykłego nawiązania kontaktu,
choć nie zawsze się ją uświadamia.
> I tutaj już jest potencjalne pole do iskrzenia, gdyż
> aby potwierdzić swoja wartość trzeba wejść w spór, a spór nie
zawsze
> musi się skończyć konsensusem - czyli wypracowaniem wspólnej
racji
> i rozejściem się w zgodzie.
I nie dziwota, bo jak się publice głosi PRAWDY, to nie po to, by
ktoś je podważał :) Ciężko przejść do wykładania do szukania luk w
swoim własnym poglądzie.
OK, to mój ostatni post dzisiaj. Za bardzo czuję się zachwycony
własną mądrością ;)))
Odczekam z tydzień i sprawdzę, czy będę jeszcze się chciał do nich
przyznać.
Pozdrowienia
Mefisto
|