Data: 2005-10-06 10:33:21
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
Od: "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
" Natalia" w news:dhv2r6$627$1@nemesis.news.tpi.pl...
/.../
> Cóż, wybiorę jednak wakacje. Czy można wakacjami nazwać pracę?
Zapewne można, o ile tylko uczynimy z pracy swój żywioł, trafimy z nią
w dziesiątkę własnych potrzeb i możliwości - biorąc również pod uwagę
te, których jeszcze nie znamy, a które z pewnością się pojawią, gdy bę-
dziemy wystarczajaco dociekliwi, zdeterminowani, czasem nawet uparci -
w każdym razie konsekwentni, co do chęci zgłębiania siebie i otoczenia.
Niestety, najczęściej to praca łapie w sidła nas, a nie my ją.
Czy wyobrażasz sobie swoją własną pracę równą swoim wakacjom?
A jeśli tak właśnie masz, potrafisz wskazać korzyści i zagrożenia stąd
płynące?
> Zniedbałam ostatnio trochę moje obowiązki więc może teraz podgonię
> kosztem wczytywania się w słowa na ekranie monitora?
To rzeczywiście, kwestia wyboru. A właściwie konieczność wyboru...
Pomyślałaś kiedykolwiek, dlaczego jest to koniecznością? Dlaczego
musimy na każdym kroku dokonywać wyborów? Skąd się to bierze,
co to za drakoński mechanizm? Albo inaczej - czy wyobrażasz sobie
sytuację, gdyby nie istniała żadna koniecznośc wyboru?
> Może jestem za bardzo ograniczona, żeby z wami dyskutować...
No nie!! Daj spokój. W tym zdaniu widzę dwa "błędy", ale nie powiem
o nich w sensie negacji. Wręcz przeciwnie. Jeśli to rozwijam, to tylko
dlatego, by Cię wzmocnić (na ile potrafię). Zdanie "jestem za bardzo
ograniczona, żeby... dyskutować" jest fałszywe. A bierze się to stąd, że
używasz tu uogólnienia "wami". Nie ma czegoś takiego jak "wami".
W tym miejscu każdy jest wyłącznie reprezentantem własnych, indywi-
dualnych myśli i poglądów, a generalizowanie, czy też "przenoszenie"
wrażeń z jednej rozmowy na inną, z jednego rozmówcy na inego, jest
dość powszechnym błędem. Nawet gdy masz wrażenie, że poglądy
rozmówców zdają się być zbliżone - nigdy tak nie jest do końca.
Znasz powiedzenie "diabeł tkwi w szczegółach" - prawda? No i w tym
powiedzeniu jest zaskakujaco wiele prawdy, do której dotrzeć można
tylko wtedy, gdy poświęci się temu ... czas. Czas, którego na ogół "nie
ma" - gdyż zabiera go nam codzienna krzątanina, obowiązki i reszta.
A więc, nie ma takiej rzeczy, której nie możnaby ZGŁĘBIAĆ niemal
w nieskończoność. Przykładem choćby ta nasza "teoria", która dla jednego
obserwatora jest wyrazem arcy interesującej nieskończoności, a innego
męczy na samym starcie, odwracając jego uwagę w stronę bardziej
przyziemnych kwestii. Ale zostawmy teorię na boku.
Mówiąc "jestem za bardzo ograniczona..." (zauważ, ze może być to gest
znany w świecie zwierzęcym jako odsłanianie miękkiego brzuszka przed
drapieżcą - coś wówczas sprawia, że drapieżca nie czyni krzywdy niemowlęciu,
a więc życiowa skuteczność niemowlęcia jest stu procentowa - czy to nie
zaprzeczenie ograniczenia?!), zakładasz, iż istnieje jakiś uniwersalny poziom
dyskutowania, pożądany w tym środowisku, i niemal automatycznie próbujesz
się do niego dostosować. Wyznacznikami tego domniemanego poziomu są
oczywiście padające tu słowa i zdania. Poddajesz się ich presji mimo, iż
jesteś wewnętrznie przekonana, iż wszelkie oceny Ciebie dotyczące trafiają
jak kule w płot. Jednak z jakiś względów nie potrafisz odeprzeć tych "strzałów".
Czy przeszkadza Ci w tym Twoja wrażłiwość, nawyki dotyczace kultury bycia,
samo używane przez innych słownictwo - faktem jest, że się wycofujesz,
POZORNIE oddając pole. Pytanie teraz - czy to "oddanie pola" sprawia Ci
przykrość, czy też tylko wyostrza Twoja potrzebę ZGŁEBIENIA zjawisk
temu towarzyszących? Jeśli tylko odczuwasz dyskomfort i .... uciekasz,
może to znaczyć, że "zostawiasz to sobie na później". Jeśłi dyskomfort
staje się jednak siłą napędową zgłębiania zjawiska - jesteś już na dobrej
drodze.
Nie ma więc uniwersalnego poziomu dyskutowania, czegoś, do czego nie
"dorastasz". Wszystko jest tylko kwestią CZASU i wkładanego w rzecz
wysiłku. Jesteśmy _nieustającą_ zmianą.
Nasza teoria o'błędnego koła - aktualnie w postaci narastających zwojów
ślimaczego domku, jest wierną postacią rzeczywistości. Istotne jest też
zauważenie, że stały, liniowy przyrost objętości domku rozumu nie powoduje
liniowych przyrostów jego średnicy. Pierwsze, malutkie zwoje, przyrastają
pozornie szybciej, niemal "w oczach". Im jest ich więcej, tym przyrosty są
mniej spektakularne. Ale jednak ciągle są.... są jak asymptota.
A gdzie jest granica?
[pozwolisz, że pokażę Ci obrazek, jaki namalowałem mając 21 lat życia
za sobą?...;))) - zajrzyj http://psphome.dhtml.pl/guests/all-wizje.html
i powiększ pierwszą od góry miniaturkę... nazwaną "światopas".
Co Ci ona przypomina? ...;)))]
> Cóż, przeczytam
> parę otwierających szlabany granic ludzkiego poznania i postrzegania
> książek, napisanyc przez nad-ludzi i może wtedy będę godna czytać
> nagłówki ... :) ... hehehe ...
Zostaw "nad-ludzi" ich problemom. Niech się pławią we własnym sosie
ubóstwienia siebie i w widokach tonących maluczkich. Niech im się
wydaje, ze toniemy.
Nad-ludzie maja to do siebie, ze bardzo szybko zakurzają im się ich
okulary i lunety. W związku z tym sądząc i są wyjatkowo przenikliwi,
praktycznie są przenikliwi wyłącznie wsobnie, co z kolei nie pozwala
im pomyśleć, że mogliby te szkła co jakiś czas czyścić.
A co do czytania książek... zapewne trzeba czytać, jednak ani na chwilę
nie można wyzbyć się krytycyzmu. Piszących jest multum, w zasadzie
to niemal każdy, ostatni ślimaczy zwój, generuje słowa składane w księgi.
Umiejętność wyłuskania tego, co przydatne dla nas samych, jest najwyższą
sztuką korzystania z obcych dróg poznawania. Ale nie zastąpi własnej.
Sztuka ta, musi być więc oparta na własnym "motorze wzrostu".
:)).
Wybacz... mam nadzieję, że nie będziesz mi znów odpowiadać - ..."acha" ;).
> Zmieniając zupełnie wątek... Już wyrosłam z przejmowania się tym, co sądzą i
> piszą inni. Obecnie jestem na etapie witania ludzi dobrem... moja własna
> nazwa oczywiście (ślimak też:)). Przyjmuję zasadę nie odrzucania poglądów
> innych, a cenienia ich odrębnego stanowiska.
> Byćmoże dlatego ciężko mi dyskutować na zasadzie krytyki przeciwnika...
> tfu... towarzysza dyskusji :)
Tak więc porzućmy krytykę, porzućmy negację, a skupiajmy się na budowaniu.
Dobra propozycja?
> Pozdrawiam
> Natalia
>
pozdrawiam
All
|