Data: 2007-04-16 20:39:53
Temat: Re: Trzecie dziecko = stara mama
Od: "MOLNARka" <M...@M...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Bumba Bumbinska" <a...@g...pl> napisał w
> Nie masz wspolnych tematow z 3 latkami???
Na pewno nie takie jak z TŻ czy przyjaciółmi.
Znaczy moje 3 latki chętnie o np. literaturze posłuchaja ale jakoś wymienić
się poglądami nie bardzo chcą ;-)
> Ja ucze dzieci wszystkiego.
Ja też.
> Co do wspolnych ciuchow, to sie nie zdziw jak za jakis czas Twoje dziecie
> bedzie Cie prosic, zebys pozyczyla jej to czy tamto. Zapewne jej powiesz,
> ze
> ma swoje ciuchy.
Tak jej pewnie powiem.
Dość wredna jestem.
> Rozumiem, ze jak jestes bez dzieci biora Cie za starsza niz jestes.
No ... tak ze 20 lat - bez dzieci to już prawie jestem w grobie.
> To czy jest trudniej to kwestia wzgledna. Trudniej w czym? W braku
> posiadania wlasnego mieszkania, braku pracy itp?
A nie?
Tak łatwiutko się wychowuje dzieci w malutkim pokoiku w mieszkaniu teściów?
Albo bez żadnej stałej pensji?
> Teraz przy dostepnosci
> kredytow mieszk. zarowno mlodzi jak i starsi rodzice bywa ze sa zadluzeni
> po
> uszy na 30 a nawet 40 lat.
Mimo wszystko trochę inaczej wygląda zadłużenie po spłacie 1 raty kredytu a
po spłacie 15 lat.
Poza tym ... wielu starszych ma juz spłacone mieszkania.
Albo i domów _własnych_ się podorabiali, wiesz?
> Widmo straty pracy jest zagrozeniem dla jednych i
> drugich, a, paradoksalnie, na naszym rynku pracy mlody czlowiek moze
> latwiej
> znalezc nastepna prace, niz 40kilkuletni mlody rodzic. I co wowczas? Widmo
> bezrobocia z maluchem w wozku.
Często ten 40 letni rodzic: a) ma tak ustawioną pracę (znaczy jest już takim
specjalitą), że go na mur nie zwolnią, b) prowadzi dobrze funkcjonująca
własną firmę, c) ma zabezpieczenie w funduszach inwestycyjnych.
A co ma w tym momencie ten młody rodzic?
Oczywiście teoretycznie łatwiejszą możliwość dostania nowej pracy.
Podkreślę jescze az ... _teoretycznie_.
> Majac dzieci w mlodszym wieku statystycznie ma sie wiecej czasu na
> wspolne
> przezycie dluzszego czasu. I nie mam tu na mysli literalnego wspolnego
> zycia, tylko dluzszego okresu czasu, ktory mozna spedzic cieszac sie lub
> nie... szczesciem swoich dzieci dorastajacych, zakladajacych rodziny,
> cieszac sie kontaktem z wnukami a moze i prawnukami.
To prawda.
Z tym nie mogę dyskutować.
Wprawdze nie wiadomo komu 'z brzega' szybciej ... ale statystycznie masz
rację.
Mogę tylko dodać, ze w wielu przypadkach ten starszy rodzic efektywniej i
pełniej czas z dzieckiem spędza (właśnie dlatego, ze się tak nie dorabia i
nie lata non-stop).
> A nie widujesz sfrustrowanych starszych rodzicow? Dorabiajacych sie nowej
> pralki, TV, kanapy, narzekajacych na niskie pensje, podwyzki, splate
> kredytow?
Nie.
Jakoś zupełnie inaczej zbiera się kase na 'nową' pralkę jak na 'jakąkolwiek
niezbędnie potrzebną w tym momencie pralkę'.
> Podobnie ze starszymi rodzicami. Kobito zejdz na ziemie i spojrz na
> problem
> nie z pozycji wlasnego stanu posiadania.
Podobnie? :-/
No prosze Cię ... jeśli stary rodzic (że tak to umownie nazwę) nie ma kasy
na życie po przepracowaniu 20 lat ... to leń albo nieudacznik jest.
Normalny człowiek w tym czasie już do czegoś (konkretnego statusu
materialnego i nie tylko) doszedł.
Czego o młodych powiedzieć nie można - ogół to dorabiający się i
oszczczędzający każdy grosz - niestety ... takie jest zbójeckie prawo.
> Ja znam mlodych rodzicow, ktorych
> stac na znacznie wiecej niz tych pierwszych.
A cóż takiego robią ci młodzi, ze ich tak na wszystko stać?
I co się wtedy dzieje z ich dzieckiem?
> Znam starych rodzicow malych
> dzieci harujacych na 2, 3 etacie zeby dzieciom zapewnic wyjazd nie tylko
> na
> kolonie, ale takze nowe buty.
Ja też takowych znam - to tacy z przykazaniem 'Bóg da dzieci to da i na
dzieci'.
Bo jeśli mówimy o odpowiedzialnych ludziach to jeśli ich nie stać na buty to
nie decydują się na dziecko.
> Ja znam starszych niemajacych cierpliwosci do malych dzieci, bo sa
> zmeczeni,
> bo im sie nie chce, bo maluchy sa za zywe, za glosne, za absorbujace.
Ja też. To znowu ci 'wrobieni' w dzieci.
Znaczy np. młoda żona ze starszym dużo facetem. Ona chce dziecko a on to już
marzy o emeryturze.
I wiadomo, ze jak się taki junior urodzi to ojciec nie ma siły i cierpliwoći
a matka pozostawiona sama sobie pada na twarz.
Ale to nadal nie są _odpowiedzialni_dorośli_ ludzie_
decydujący_sie_na_dziecko_trochę_później_.
> Przypuszczam, ze ci znajomi to, ogolnie mowiac, malkontenci, ktorzy by
> narzekali zarowno w jednym jak i drugim przypadku.
Nie. Żle przypuszczasz.
> Ja mam znajomych z dorastajacymi dziecmi, ktorzy teraz korzystaja z zycia,
> bo dzieci odchowane, bo nie trzeba zgrywac scisle urlopow z terminami
> wakacji, ferii, nie trzeba tluc sie do obcych krajow z pampersami,
> gerberami
> i siedziec p rzy basenie, bo z maluchem nie da sie raczej bezkolizyjnie
> wybrac na rafting, safari czy chocby 16 km zwiedzanie wawozu Samaria :)
Ale ja (stary rodzic) już na tym safari czy raftingu byłam :-)
Widziałam, zwiedziałam, balowałam nieswiadomo ile ...
I przy basenie sobie teraz z maluchami chętnie część urlopu posiedzę.
Bo na druga część jadę znowu sama ... :-)
> Ja swoim zainteresowaniom poswiecam sie teraz w duzo wiekszym stopniu niz
> wczesniej.
A ja nie - bo już zainteresowania zaspokoiłam.
Teraz mam równowagę - Bogu co boskie ...
> Wiesz, jak czlowiek wejdzie w ten kierat to nawet nie zauwaza ze
> zaniedbuje
> przyjaciol. Niedawno 2 moje przyjaciolki, bezdzietne zreszta,
> powiedzialy,
> ze tyle czasu czekaly, az moje dzieci dorosna. Dalo mi to wiele do
> myslenia.
Właśnie dlatego, ze przez czas własnej bezdzietności napatrzyłam się na
takie jak Ty zaniedbujące przyjaciół ... doskonale wiem jak to teraz dobrze
podzielić.
> Mnie tez bylo stac, ale korzystalam z nich rzadko,wolalam pobyc z dziecmi,
> ktore i tak wieksza czesc czasu spedzaly w przedszkolach i na roznych
> dodatkowych zajeciach.
A starszy rodzic tak sobie organizuje pracę, zeby więcej czasu być z dziećmi
;-)
A jak chce pobalowac to korzysta bez krępacji z instytucji opiekunki.
> Do czasu. Trajlowanie w kuchni, w ogrodzie z mamusiami kolegow dzieci po
> jakims czasie nuzy.
Powiem za jakiś czas.
> Nie dziekuje, nie potrzebuje wspolczucia. Ten okres w moim zyciu musialam
> przejsc sama, czego nie zaluje, choc nie ukrywam, ze bywalo ciezko, tym
> bardziej, ze maz byl tata weekendowym albo i nie, a dziadkowie daleko.
Więc właśnie współczuje Ci tej samotności i ciężkiego okresu.
Ja tego czasu stanowczo tak nie odbieram.
> Dla mnie to egoizm.
A z jakiego powodu Ty zdecydowałąś się na dzieci?
> Z tego co tu czytalam, to
> chec odmlodzenia sie, przynajmniej psychicznego, chec przezywania
> macierzynstwa od poczatku.
A czemu nie?
Na głupi film idziemy kilka razy jak nam sie podoba ... czemu nie przeżyć
macierzyństwa jeszcze raz?
> Co ma z tego dziecko? Starszych metrykalnie rodzicow. Ludzi, ktorzy
> statystycznie rzecz biorac moga nie doczekac doroslosci swojego dziecka.
Statystycznie ... nie da się ukryć.
Ale jaka jest statystyka - wszyscy wiemy.
> Bycie maskotką?
Czułas się maskotką własnych rodziców?
Jakaś trauma?
> A moze
> chodzi tu o zafundowanie sobie opiekunki/-na na stare lata?
Dokładniusieńko.
Właśnie o to chodzi.
Przekonałąś mnie - już teraz jestem pewna - na pewno się jeszcze rozmnożę
(mam nadzieję wieloraczo) zeby miał mnie kto doglądac na starość ...
Bo o Ciebie to te wnuki i prawnuki zadbają ...
Pozdrawiam
MOLNARka
|