Data: 2004-08-26 17:55:38
Temat: Re: Twardziej!
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Kaszycha" <k...@n...pl> napisał w wiadomości
news:cgl3j6$16v$1@nemesis.news.tpi.pl...
> On na pewno szanuje ją. Ale czy szanuje siebie? Czy Ona szanuje Jego? Z
jego
> postów wychodzi mi, że nie stawia ją wysoko, wysoko ponad siebie.
Ustalmy coś
Czy ona szanuję jego ? - moim zdaniem tak
Czy on szanuje ją ? - moim zdaniem tak
> > Przecież mu powiedziała może ją to męczyło.
>
> Po fakcie. Powiedziała mu po fakcie. Ja twierdzę, że to znaczy dokładnie
> tyle co i nic. Przed spotkaniem- byłby niesamowity plus ale po????
Tu mamy zgodę.
> Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo??? Poza tym nie mam wrażenia, że R
jest
> zazdrośnikiem. Ma święte prawo do krytkowania spotkań z Byłym.
Sam o sobie pisze że jest zazdrośnikiem.
Ma prawo do przeprosin, co do krytyki to nie wiem czemu służyć wydaje się że
oboję wiedzą że źle działali.
Krytyka żadnemu nic nie da.
> Tak. Bardzo dziwne- zakładając, że rzeczywiście jej zależy na małżeństwie.
O
> nie, że mówi, że jej zależy......
???
> Przeczytaj to co napisałeś. To brzmi tak jakby należało jej postawić
pomnik.
Piszę tylko że jej przewinienie jest niewielkie.
> Przecież nie zrobiła nic nadzwyczajnego. Nie jest żadną bohaterką. Nie
> zrobiła nic ponad to co obiecywała wychodząc za mąż za R. Powiem więcej-
> moim zdaniem zawiniła bardzo. Naraziła małżeństwo na poważny kryzys,
> skrzywdziła człowieka.
Narazili oboje.
> Wcześniej z wygodnictwa. lenistwa, egoizmu, złej
> dumy, tchórzostwa zaniedbała swoje relacje z mężem.
Przecież to R napisał że nie potrzebował czułości.
> Choćby nie wiem jak był
> zamknięty w sobie, oschły, zimny nie miała do tego prawa. Nawet jakby ją
> codziennie bił dla sportu. Jak jej było tak źle - to trzeba było wcześniej
> odejść, załatwić jasno sprawę z R
Bez sensu i przejaskrawiono dla zamydlenia.
> - a potem decydować się na spotkania z
> Byłym czy szukac Pocieszyla. Ale pierwsze załatwić jednoznacznie sprawę z
R.
> Przecież to naprawdę proste.Ale to nie jej styl, prwada? Idąc do ślubu też
> miała niezałatwione sprawy z przeszłości. Dlatego jakoś jej nie ufam.
R o tym wiedział. Nie można jej teraz tego wypominać. To do niczego dobrego
nie prowadzi.
Moim zdaniem wyjasnili sobie cała sytuację i teraz jest czas budowania a nie
wypominania.
> Po prostu maluje mi się jako typ kobiety bardzo wymagającej,
rozpieszczonej,
> pewnej siebie wyobraziłam sobie skrzywienie ust gdy bukiet będzie
> niedopasowany.
A mi sie namalował obraz kobiety zagubionej i bardzo wiernej.
Spróbuj sobie wyobrazić co czuła gdy mąż nie potrzebował jej czułości.
Jak sam pisze R nie potrzebował. Pisze również że był o nią zazdrosny,
a może ona traktowała jego oschłość jako swego rodzaju reakcję zazdrośnika.
Tak jak pisałem wcześniej może czuła że wpadła z deszczu pod rynnę
furiata zamieniła na chłód.
Teraz R obudził się i chce tego co wcześniej odrzucał, przypomne tylko że
jak pisał
robił to bo mu to nie było potrzebne. Kwiaty to była tylko jedna z
propozycji
aby stał się kimś innym niż tylko spokojnym ale zimnym facetem, kimś z
fantazją,
skoro jest z nią 7 lat świetnie wie czym sprawił by jej prawdziwą radość.
> Boję się, że R chcąc dobrze może coś popsuć. No i jakoś nie
> moge pozbyc się wrażenia, że jest nieszczera, nieprawdziwa i pod byle
> pretekstem "dokopie" niezbyt szczerze mówiąc "twardemu" R
Gdyby chciała mu dokopać gwarantuję Ci że zrobiła by to.
Starczyło by aby powiedziała że beznadziejny jako meżczyzna w łózku,
że sex z nim to udręka i R przestał by istnieć. Dostał by obłędu.
Gdyby taka była już mielibysmy post R tego typu.
> Szczerze mówiąc przychodzi mi do głowy wytłumaczenie z tych ciemnych. Żona
R
> potrzebowała az 4 spotkań aby ocenić, który jest lepszy. Nie wierzę, że
idąc
> na pierwsze spotkanie miała w głowie te słowa, które ponoć powiedziała o
> swoim małżeństwie. Ale cos jej się nie spodobało w Byłym i w końcu na 4
> spotkaniu zdecydowała. No i dobrze, że to taka decyzja.
Nie wiem co miała w głowie, wiem co napisał R i wiem jak te spotkania się
skończyły.
> Chcę być dobrze zrozumiana- mają Oboje wspaniałą szansę. I jeśli chcą ją
> rzeczywiście wykorzystac to nie można poprzestać na słodkich słówkach- Ach
> jakże jesteś cudowna, że mnie wybrałaś.... Trzeba się od razu brać do
> ciężkiej pracy. Nad sobą i partnerem.
Tu sie zgadzamy znów.
> Pomóżmy R. Ja mu radzę: patrz i obserwuj.
Ja mu radzę słuchaj i ufaj. Zainwestuj swoją energię w to aby do ich zwiazku
wróciła namiętność.
> Zadawaj pytania i uważnie słuchaj
> odpowiedzi i wierz w to co słyszych ale gdy Cię coś niepokoi to to
> wyartykułuj- choćby i żona warczała.
Ja mu radzę nie snuj domysłów patrz na czyny.
Z tego co pisze to raczej on warczy.
Dodatkowo mu radzę bądź wytrwały.
> Nie ufaj bezkrytycznie.
Zaufanie to zaufanie.
> Bądź mądry.
> Kochaj mądrze.
Tak
> Uwielbiam kwiaty. Ale ważne jest kto, kiedy i po co je wręcza. Znam męża,
> który gdy upił się w trupa na drugi dzień przynosił swojej żonie ogromne
> bukiety.
Ale co to ma wspólnego z tym przypadkiem ?
> Przepraszał się, kajał a potem od nowa. Czy to też jest piękne?
Twój post zawierał podobne użycie kwiatów.
> U R wręczenie dziś bukietu IMHO mogłoby mu przysporzyć więcej problemów
niz
> korzyści, szczególnie gdy wczesniej nie miał tego zwyczaju.
Wczesniej nie potrzebował czułości, czy tego też ma nie zmienić.
Jakie problemy mogło by przynieść wręczenie kwiatów ?
> To zbyt wcześnie.
Jutra może nie być dla nich, takie już kruche jest nasze życie ?
Po co czekać skoro mozna zaczać dzisiaj ?
Jacek
|