Data: 2010-02-10 07:53:34
Temat: Re: Uczciwość małżeńska
Od: Marchewka <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Redart pisze:
> Za jakiś czas pewnie będę mógł z nią porozmawiać na temat oceny
> całego tego procesu, ale na razie mamy cichą i niebolesną umowę,
> że do przeszłości nie wracamy. Jeśli bym mógł, bardzo chciałbym
> jej oszczędzić tego szoku, związanego z nim załamania, poczucia
> 'grunt wymknął się spod nóg', zrobiłem kilka ruchów, których
> nie powinienem był zrobić.
Podziwiam, ze tak otwarcie opowiadasz tutaj o swoich bolesnych
osobistych przezyciach.
> Ale z drugiej strony - jak na to patrzę,
> to nie bardzo wyobrazam sobie, co jeszcze innego mogłoby mieć taką
> moc, jak ten szok, by przepalić te wszystkie ciężkie zatory i czopy
> w naszym małżeństwie (a było tego więcej).
Pozytywne jest wlasnie to, ze czasami tego rodzaju uczynki, jak np.
zdrada, paradoksalnie potrafia uzdrowic umierajacy zwiazek.
> Jak to się ma do sytuacji tego pacjenta, o którym mówisz, do
> jego pozycji (zapewne dość słabej) w jego małżeństwie
> - nie wiem - ale zapewne coś tam z tego koreluje.
Duzo koreluje. Jak sie z nim bede widziala, to zasugeruje pewne ruchy.
Dzieki.
I.
|