Data: 2004-04-19 15:28:12
Temat: Re: Udziec z indyka
Od: "likaon" <l...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "waldek" <x...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c5ur33$avv$1@inews.gazeta.pl...
> Wszystko co niezbędne wyciąłem, czli nic.
> Czasem powtórne przeczytanie przepisu może dać do myślenia.
> ===
Przecież tam nie było przepisu.
> To rzeczywiście bardzo dziwne. Z praktyki wiem, że *ten* udziec powinien
być
> niejadalny.
Znaczy się praktyka nie za bardzo praktyczna. Nawiasem mówiąc przyrządzałeś
w ogóle kiedyś udziec?
> Zniszczyłem przy tym bezpowrotnie kilkanaście sztuk drobiu.
Nigdy mi się nie zdarza niszczyć jedzenia poprzez obróbkę. Wychodzi mniej
smaczne lub smakowite, ale nigdy nie jest niejadalne. Do czegoś takiego, aby
nieodwracalnie niszczyć to trzeba miec talent. Ale każdy musi przejść trudne
początki.
> Ale dopracowałem się pewnych zasad, których fragment przytoczyłem w moim
> poprzednim poście. I tyle. Bez żadnych złośliwości, choć stanowczo.
> ===
> Nie chodzi o słowo, chodzi o ideę. Drób wysmarowany i przechowywany w tym
> stanie przez dłuższy czas tak bardzo zmienia szlachetny smak i aromat ziół
> oraz innych przypraw, że gotowy produkt traci, zamiast zyskiwać na smaku
(są
> baaardzo nieliczne wyjątki). Dlatego z reguły nie powinno się tego robić
> (chyba, że masz *naprawdę* sprawdzony przepis).
> ===
A to niby dlaczego nie powinno się robić?
Tu mała dygresja OT
[ Nie od dziś kucharzenie nazywa się sztuką kulinarną i albo ktoś ma
intuicję albo nie ma. Znałem gospodynie domowe analfabetki, które
wyczarowywały poematy smaków i znam wysoko kształconych leworękich
rozdętków, którzy przeczytali sterty zakurzonych książek kucharskich i
trzepali przepisami, a sami potrafią tylko zagotować wodę i to częściej
zdarza im się ugotować czajnik niż wodę.
Poza tym przepis nie jest gwarantem otrzymania *naprawdę sprawdzonej
potrawy*, o czym można tu nieraz poczytać.
No jest tu kilka osób, którym wszystko się udaje łącznie z bażantem w
piórach nadziewanym drozdami (tyle, że bażant to zdaje się zdeklasowany
kurczak, a drozdy zastępują wyłapane na balkonie za pomocą odizolowanego
przewodu elektrycznego sikorki). Podejrzewam, że to jednak jakieś doktory o
których wiadomo, że sukcesy ich opromienia słońce, a porażki kryje ziemia.]
>
> No cóż. Masz problem chłopie.
> Podałbym jeden z moich przepisów. Jednak, jeśli nie masz doświadczenia z
> dawkowaniem przypraw, może wyjść Ci niestrawne badziewie.
Spoko synu, ja nie stosuję bezkrytycznie, podawanych tu przepisów, więc
możesz spokojnie podać przepis, przy okazji nas olśnić niczym inne pawie.
>
>Jeśli czytasz profesjonalne przepisy, to pewnie zauważyłeś, że dawkowanie
składników
> podaje się co do grama. Ja mam wagę w dłoni, więc nie mogę Ci napisać ile
> gramów tymianku dosypać.
Tymianek do indyka powiadasz... ciekawa propozycja.
A ta waga w dłoni to taka wisząca, jak na targu w "Sami swoi"?
> W szczególności nie polecam do drobiu:[...]
> Polecam: [...]
Do drobiu... ale my tu mówimy o specyficznej części "drobiu" o udźcu
indyczym...
likaon
|