Data: 2010-02-17 10:11:39
Temat: Re: Walentynki (nie dla klapsomanów)
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 16 Feb 2010 12:18:26 +0100, medea napisał(a):
> medea pisze:
>> Ikselka pisze:
>>
>>> Dlatego nie cierpię Walentynek, że to amerykańskie święto, które mnie
>>> traktuje jak bezmyślne i bezduszne urządzenie peryferyjne, podobnie
>>> jak robią to ich reklamy w rodzaju "Przytul swoje dziecko" itp.
>>> Infantylizacja i znieczulica spoleczna jest już tak spotegowana i
>>> powszechna, że w sumie może i trzeba uczyć ludzi, kiedy mają kochać,
>>> kiedy się całować, a kiedy przytulać. Ale mnie uczyć nikt nie musi.
>>> :-/
>>
>> Czy Ty aby zbyt poważnie do tych walentynek nie podchodzisz? Przecież to
>> zabawa jest, a nie jakieś wielkie święto.
>
> Podobnie przecież mogłabyś mówić, że po co kupować dziecku prezent pod
> choinkę, skoro kupujesz mu zawsze, kiedy czegoś potrzebuje.
Prezent pod choinkę to zawsze coś wyjątkowego, czego nie kupuję w ciągu
roku.
Miłość okazuję każdego dnia z całym natężeniem i nie ma możliwości, abym w
jednym dniu okazywała ją bardziej - maksimum jest każdego dnia. Więc dla
mnie Walentynki są po prostu spłycaniem pospolitymi gadżetami tego, co jest
(powinno być) piękne na co dzień. Jeśli ktoś nie pojmuje/odczuwa miłości
głęboko, to właśnie Walentynki go w tej powierzchowności tylko utwierdzą, a
to jest szkodliwe na przyszłość. I chodzi mi tu głównie o młodzież.
> Po co
> świętować urodziny, skoro cieszyć się życiem należy każdego dnia?
Świętowanie urodzin to rodzinne święto i służy waznemu celowi - jednoczy
rodzinę: spotykamy się przy stole, przyjeżdzamy z daleka. To zupełnie coś
innego, niż głupie Walniętynki...
--
Ikselka.
|