Data: 2008-09-24 17:04:45
Temat: Re: Wieczne trwanie
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 24 Sep 2008 18:21:33 +0200, Sakujami napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:12qd6s0xteca4.1n100wiokt8pd$.dlg@40tude.net...
>> Tylko że na studiach raczej juz nie jest się w aż tak dużym stopniu
>> stymulowanym z zewnątrz.
>
> W szkole (uwaga: mówiąc "szkoła" mam często na myśli również studia, ale w
> tym wypadku nie) stymulacja polegała na groźbie powtarzania roku a nikt nie
> chciał jeszcze dłużej chodzić do tej "budy"; na studiach wprost przeciwnie,
> z wielką chęcią powtarzałoby się zwłaszcza te starsze lata ale groźbą było
> wyrzucenie na zbity pysk.
>
>> Pamiętam, mieliśmy bardzo ostrą babkę od ćwiczeń z analizy matematycznej.
>> Pierwszy rok studiów, człowiek jeszcze trochę dziecinny, taki spóźniony
>
> Widzę że miałaś analizę matematyczną, fajnie, jakieś studia techniczne,
Stricte matematyczne.
> więc
> będziesz mogła zrozumieć że analiza matematyczna juz od pierwszego dnia
> przewyższa znacznie cztery lata szkoły średniej gdzie na matematyce głównie
> wyliczało się pierwiastki trójmianu kwadratowego ze wzoru.
> Dopiero pod koniec trochę było o pochodnych; w liceum nie wspomniano nawet o
> liczbach zespolonych a na studiach nie uczono tego tylko uznawano że się
> wie.
Jak się chodziło na kółko matematyczne i fakultet matematyczny, to się
miało i liczby zespolone, i całki wszelkie, i więcej. Na studiach
matematycznych miało się rzeczy znacznie trudniejsze potem już tylko. Ale
to szczegół.
>
>> powiedzieć, że stymulacja jest niesamowita w przeliczeniu na "jednostkę
>> zmian". Łatwiej jest umysłowi osiągnąć szczyt możliwości, kiedy już jest
>> ukształtowany - czyli dopiero na studiach :-)
>
> Idąc na studia nie jest ukształtowany, dopiero na pierwszym roku miałem
> wrażenie ogromnego rozdęcia umysłu, jakby ktoś nadmuchał fasolę do rozmiaru
> balonu. Tak zwłaszcza na pierwszym roku, potem na drugim a końcówka studiów
> to już czysta przyjemność gdzie już jedzie się na rozdętym umyśle.
No, właśnie o tym myślę: rozdęty umysł. Ja to miałam tylko na pierwszym
roku, ale to wg mnie wynikało tylko i wyłącznie z próby nieekonomicznego
ogarnięcia wszystkiego na raz, nie miałam wtedy jeszcze wypracowanego
efektywnego systemu uczenia się, przetwarzania i rozumienia nowej wiedzy. W
momencie ukształtowania sobie takiego systemu ekonomika uczenia się stała
się taka, że ze śmiechem wspominałam swoje podręczniki i w ogóle całą
wiedzę nabytą w LO - wszystkie one razem byłyby na moim nowym etapie do
strawienia w tydzień najwyżej.
> Potem w pracy już mniejsza stymulacja, a zwłaszcza gdy zaczęły być problemy
> i zarówno psytchoza tłumi umysł jak i leki i gdybym teraz mógł pójść na
> studia to pewnie zakończyłbym edukację na pierwszym semestrze.
Gdybyś znalazl dobrą motywację, byłoby i teraz OK.
Ja np. po studiach "zwykłych" zrobiłam studia podyplomowe z informatyki
stosowanej i tam zobaczyłam, co powinno być moją życiową pasją. Niestety,
utknęłam na dlugie lata w zawodzie nauczycielskim, dzieci, budowa domu -
człowiek nie myślał o wywracaniu na lewą stronę swoich dotychczasowych
życiowych koncepcji tylko z powodu... jakiegoś tam złego ułożenia się
psychicznego w pracy. Dopiero potem, kiedy już były problemy. Wzięłam się
za tę informatykę - wciągnęła mnie tak, że mało co spałam, mąż się aż bał o
mnie, a ja pisałam te wszystkie programy, byłam jak oszalała, to wszystko,
co wymyśliłam, naprawdę działalo! To było dopiero przeżycie i satysfakcja!
:-)
Więc widzisz - wcześniej nie trafiłąm na to, na co powinnam. Jakiż to
przypadek, gdzie lądujemy...
> W liceum z matematyki i fizyki mogłem mieć piatki bez wysiłku a były te
> których nie lubiłem jak biologia,polski i geografia (poza tym WF którego nie
> lubiłem bo albo wysiłkowe biegi albo gry zespołowe).
> Taka biologia juz nie była łatwa, ale dla osoby która poszła na studia
> rolnicze, biologia w liceum to nic, bo na studiach na samym początku musiała
> wyuczyć się rozpoznawać wiele rodzajów roślin wraz z ich łacińskimi nazwami.
Mój mąż jest po studiach na AR - wiem coś o tym. Mama była też biologiem.
--
"(...)Zewszad rozlegaly sie surowe upomnienia:Jestes niczym,zapomnij o
sobie,zyj innymi!Gdym moje Ja po raz czwarty napisal,poczulem sie jak
Anteusz ziemi dotykajacy!Grunt odnalazlem pod nogami.Utwierdzic sie w tym
Ja wbrew wszystkiemu,z maximum bezczelnosci.(...)"
Z Gombrowicza :-)
|