Data: 2007-10-24 15:02:02
Temat: Re: Wsluchuj sie w zycie
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ffnmg3$hv7$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Sky pisze:
> > Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> > news:ffn9gs$fgr$1@nemesis.news.tpi.pl...
> >> Sky pisze:
> >>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> >>> news:ffn7i6$abc$1@nemesis.news.tpi.pl...
> >>>> Sky pisze:
> >>>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> >>>>> news:ffn6bk$6gr$4@nemesis.news.tpi.pl...
> >>>>>> Sky pisze:
> >>>>>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> >>>>>>> news:ffmn6b$e7m$7@atlantis.news.tpi.pl...
> >>>>>>>> Foxy pisze:
> >>>>>>>>> Wsluchuj sie w zycie a ono samo poprowadzi cie wlasciwa droga.
> >>>>>>>>> Jak wam sie podoba?
> >>>>>>>>>
> >>>>>>>> Ja nie słucham - zanim usłyszę, już słychać co innego :-D
> >>>>>>>>
> >>>>>>> To ja już do ciebie nie napiszę...
> >>>>>>>
> >>>>>> A LACZEGOOOOO?
> >>>>>>
> >>>>> a po co? Skoro nie słuchasz co sie do ciebie mowi [pisze]...?
> >>>>>
> >>>> Przecież to chodziło o ŻYCIE, a nie o Ciebie, nie bądź taki wszech!
> >>>> jesteś tylko jego składnikiem! Niektóre składniki się zmieniają, inne
> >>>> nie - i to właśnie jest życie :-D
> >>>> Na przykład niebo - zawsze to samo ;-)
> >>>>
> >>> Po co ci niebo skoro w nie nie patrzysz...
> >>>
> >>>
> >> Czasem wystarczy sama świadomość, że coś JEST :-)
> >>
> >> Tylko nie bierz tego do siebie, bo to by zabrzmiało jak wyznanie z
mojej
> >> strony ;-P
> >>
> >> A mnie chodzi naprawdę o te tzw stałe punkty naszego życia, te, które
> >> pozostają ciągle w tym samym miejscu i póki wiemy, że tam są, to żadna
> >> życiowa zawierucha nas z kursu nie zepchnie... No tak jakoś.
> >> Na przykład życzliwe osoby, rodzina, mądrzy ludzie... co jeszcze? - a,
> >> np. to samo drzewo, które mijamy zawsze na spacerze. No, myślę, że
> >> wiesz, o co mi chodzi.
> >> Nie chcę gloryfikować niczego ani nikogo, ale właśnie z powodu poczucia
> >> "bycia stałym punktem" nie podjęłam strajku, będąc jeszcze
> >> nauczycielką... Wiesz, jak sie ma poczucie bycia jedynym(!) stałym
> >> punktem dla kogoś, to człowiek czuje sie baaaaaaardzo zobowiązany i
> >> jakby silniejszy -za siebie i za kogoś. Miałeś tak kiedy? Pewnie tak,
> >> przecież masz rodzinę :-)
> >>
> >> No proszę, jaki to poważny temat mi się niechcący zrobił. Cóż, tak już
> >> mam, kiedy deszcz na dworze ;-)
> >> mam nadzieję, że 11.11 będzie pogoda, bo inaczej stwierdzisz: nudziara!
> >> :-)
> >>
> > Na szczęście "ja się nie czuję stałym punktem" ani takich sam nie mam...
> >
> No jak to: a ten "błąd", który każdy mężczyzna powinien popełnić (co z
> tego, że to było w innym wątku...)? - ten równoważny małżeństwu??????????
> To niby jakim punktem w nim jesteś????????? A dla swego syna (o którym
> sam wspominałeś) to niby jakim punktem jesteś? - znikającym???
> //retoryczne - na wszelki wypadek, żebyś się nie poczuł indagowany, w
> końcu chcę Ci tylko coś uświadomić/przypomnieć/udowodnić... na miarę XL
;-P
>
He he sratatata... wy to byście chciały
żebysmy się "poczuwali" do czegokolwiek ;P
Ale nic z tego! Jak ktos [ktokolwiek] mnie sobie uważa za cokolwiek stałego
to jego sprawa...w końcu się nauczy że nie na tym polega sztuka własnego
poczucia bezpieczeństwa, a ja tam zmienny jestem jak wzystko i basta! ;)
|