Data: 2004-06-30 00:26:06
Temat: Re: Wychowanie bezstresowe.
Od: "bigda" <b...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pyzol <n...@s...ca> napisał(a):
> Pytalam.
> "Posprzatasz? To pojdziemy na lody. Nie? No to nie. J a ide czytac ksiazke"
> A ty? A jak tobie sie zechce posprzatac, to moze mnie sie zechce cos
> wymyslic. Ale chcieje jestesmy- nie? Hihihihi".
>
> Pozytywne zachowanie mozna stymulowac do eksponowania zamiast czekac na
> niepozytywne, aby je ukarac.
Obawiam się, że dopuszczasz się duzego uproszczenia. Traktujesz zachowanie
pozytywne jako przeciwieństwo negatywnego. Chcesz eliminować zachowania
negatywne stymulowaniem pozytywnych. Owszem, niekeidy może to być bardzo ok.
Jeśli chcesz dziecko nauczyć siusiać do nocnika, nie ma sensu karać je za
sikanie w pieluchę. Trzeba nagradzać sikanie do nocnika. Jasne. Ale nie
zawsze zachowanie negatywne ma swoje proste pozytywne przeciwieństwo. Np.
ciagniecie przez dwulatka koleżanki za włosy nie ma przeciwieństwa w postaci
nieciągnięcia. Nie mozesz nagardzać neiciagnięcia, bo takie nagrody
pzrydzielane za brak czegoś nie odniosą sutku, jeśli dziecko nie będzie miało
możliwości zrozumieć, o co tu chodzi (opanować poznawczo sytuacji). Dwa lata
to mało. I nie jest tu dobrym argumentem powoływanie się na włąsne dzieci.
oczywiści, poza karamid zieci uczą się na kilka innych sposobów. Np. poprzez
naśladowanie (tak pozytywnych, jak i negatywnych zachowań). Jeśli byłąś dla
swoich dzieci (jesteś - nie wiem w jakim są wieku) autorytetem, to oki.
Pamiętaj jednak, że to zależy w dużej mierze od osobowości rodzica, sytuacji,
wieku, konkretnego problemu. Dziecko może Cię naśladować (lub rówieśnika) w
zachowaniach, które widzi (ciagnięcie za wlosy), a nie takich, których nie
widzi (nieciągnięcie; piszę łącznie ze specjalnymi pozdrowieniami dla
Flyera). Dziecko uczy się niektóych rzeczy baaaaardzo szybko. Jesli jesteś
konsekwentna, może wystarczyłu raz Twojemu ongiś dwuletniemu dziecku
powiedzieć, że to złe podniesionym tonem, krzykiem lub z klapsem, a potem
skojarzenie było utrwalone i samo słowo "źle", "be", "brzydko" wystarczyło.
Czasem nie wystarczy. Nikt nie twierdzi, że kara jest podstawowym środkiem
wychowawczym (poprawka - ja tak nie twierdzę), ale jest niezbędnym i nie jest
niczym złym. Nie uwierzę, że nigdy nie podniosłaś głosu na swoje dziecko. A
to już kara.
Twój powyższy przykład troszkę mija się z tematem Tu nie chciałaś
wyeliminować złego zachowania, ale wywołać dobre - to nie to samo.
> A przy okazji - skad ci do glowy przyszlo sformulowanie w tytule watku?
> Stymulacja do pozytywnego zachowania tez rodzi stress. Poza tym, zycie samo
> przynosi mnostwo stressu, wiec - o czymze to?
A no o tym, że koncepcja niekarania dzieci wywodzi się właśnie z teorii
wychowania bezstresowego. Nie twierdzę, że w Twoim przypadku, ale
historycznie i z psychologii humanistycznej.
Pozdrowienia dla Ciebie, Twoich dzieci i Flyera
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|