Data: 2015-06-05 20:52:28
Temat: Re: Wygląd a wgląd - Do Iksi i Chirona
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
news:5571eb0c$0$2191$65785112@news.neostrada.pl...
> Dnia 2015-06-05 19:35, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>> Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> napisał w
>> wiadomości news:mksg3t$hjt$3@node1.news.atman.pl...
>>>
>>> Jadam mięso, ponieważ nie żyję w rodzinie wegetariańskiej,
>> Nie jadam mięsa od 30 lat- i przez cały ten czas żyję w rodzinie
>> mięsożernej. Rok byłem weganinem- ale przez ten cały czas moja rodzina
>> opychała się flajszem. Ba! Starszy zaczął się wdrażać w dietę
>> wegetariańską- ale widząc, że mu to nie służy- poprosiłęm, żeby
>> zaprzestał.
>
> Możesz rozwinąć? Co mu nie służyło?
Jak przestałem jeść mięso- to mnie prawie wcale nie ciągnęło. Ot, czasami,
ale szybko mi zaczęło śmierdzieć. Syna korciło ciągle- wręcz cierpiał. No
ale skoro ciało woła (szczególnie młodego człowieka)- to przecież z jakiegoś
powodu. Ponieważ sam "przejechałem" się na źle prowadzonej diecie
wegańskiej- miałem problemy- poprosiłem, zeby zaprzestał takiego traktowania
siebie. Nie każdy musi być wege:-). Wiesz- zabierając z diety pewne
produkty- zwierzęce- jeśli ktoś ma jeszcze niezakończony proces kostnienia
(tak się to chyba nazywa fachowo)- może zrobić sobie kuku. U chłopców- to
gdzieś między 22 a 24 lata. No ale nawet wtedy, jak odstawia mięso- to
powinien pomysleć o zmianie diety. Ile jadł białka w postaci mięsa? Trzeba
kombinować, jak to teraz zastąpić i czym zastapić. Poza tym mięso to także
wiele innych składników. Jeśli będzie o tym pamiętać- i ma skończone te
lata:-) - nie myślę, żeby miało się coś dziać. Gorzej- jak przechodzi na
dietę wegańską. Wtedy naprawdę musi bardzo uważać. Można bardzo wyziębić
organizm. Najlepiej, żeby pił duzo oleju lnianego (ale wyłacznie
zimnotłoczony, krótkotrwały- no i bardzo drogi), często spożywał
wysokogatunkowe kakao (najbardziej gorzka czekolada albo tłuczone ziarna-
bez cukru). Do tego białko w postaci soi, grochu, fasolki. Ze słodyczy- miód
(wiem, odzwierzęcy- ale raczej trudny do zastąpienia). I- obserwować
organizm. Przez rok na nic nie chorowałem- nawet grypki- jednodniówki w
sezonie grypowym. Tylko podkreślam- to nie jest dieta dla każdego. Poza tym-
jak nie będzie się uważało (albo drogie składniki będzie się zastępować
tanimi)- organizm się zbuntuje. Nigdy w życiu nie marzłem. Po tej diecie-
przez kilka lat było mi niemal wciąż zimno. I zaczęło nagle brakować
energii- takiej zwykłej energii życiowej. Doszło parę innych dolegliwości-
ale to moze nie od tego? Sam nie wiem.
--
Chiron
|