Data: 2008-01-23 23:39:23
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Pozwolicie, że do postów odnoszących się do zazdrości odniosę się
> zbiorczo w tym miejscu. I na początek smutna kostatacja: Co się z tym
> światem dzieje, skoro wszystkim zazdrość kojarzy tylko z jej najbardziej
> drastyczną wynaturzoną wersją. Co się porobiło, że zazdrosny mąż, to
> oczywiście niekulturalny tyran, pełen kompleksów gbur, leje wszystkich w
> mordę itp. Że jak zazdrość to zaraz oczywiście: jak on mi nie ufa, jak
> on mnie ogranicza!
nie sadze zeby az tak zle bylo. Drastyczny przyklad (imo) to i darstyczne
wymyslanki. A z ograniczeniem- zazdrosc moze ograniczyc. Dobrze, ze zonie sie
podoba jeszcze wszedzie z Toba chodzic, nawet na babskie spotkania, a Ty
jestes lubiany i tolerowany przez towarzystwo, ktore Cie nie zapraszalo.
Super. Tylko co zrobisz kiedy towarzystwo jednak nie bedzie ci mile widziec...
>
> Czy naprawdę nie ma już ludzi, którzy zazdrość traktują jako nieodłączny
> element miłości? Którzy rozumieją, że miłość i zazdrość to orzeł i
> reszka TEJ SAMEJ monety? Że dozowana z umiarem, podsyca namiętność, a
> związek dwojga ludzi czyni bardziej stabilnym i szczęśliwym. Bo jest
> odwrotnością obojętności i rutyny?
zapewne sa tutaj wszystcy piszacy. Ale roznimy sie od Ciebie tym, ze nie
MUSIMY isc z zona/mezem za kazdym razem, wszedzie. Ze ta nasza zadzrosc jest
tonowana przez milosc, a co za tym idzie, ufamy temu drugiemu, bo go kochamy,
ze tam gdzie bedzie bez zony/meza bedzie ta sama milosc mial w sercu, i nie ma
o co byc zazdrosnym. Ta milosc wlasnie pohamuje zazdrosc, zeby ta nie byla
zaborcza. To sie nazywa balans. Nie kazdy jak widac to ma....
>
> Czy naprawdę nie ma ludzi, którzy widzą sens w słowach piosenki?:
>
> ...Stara to prawda, mocna jak wino.
> A wino czerwone, serce szalone.
> Nie ma miłości bez zazdrości,
> nie ma zazdrości bez miłości.
> Miłość przychodzi razem z zazdrością,
> a zazdrość odchodzi razem z miłością...
nikt nie kwestionuje, ze nie ma milosci bez zazdrosci. Ale im wiecej zadzrosci
tym mniej milosci. Bo Im wiecej zazdrosci tym mniej wolnosci. A to wyklucza
milosc.
>
> Od kiedy to fakt że jest sie zazdrosnym o własną żonę, ma być powodem do
> wstydu? Bo ja jestem zazdrosny o swoją żonę i jestem z tego dumny :-)
> I zamierzam być zazdrosny jeszcze długo...
alez badz zazdrosny. Tyle tylko, ze nie pilnuj zony na kazdym kroku. To nie
swiadczy dobrze o zdrowym balansie. w Milosci jest zaufanie, a gdzie zaufanie,
kiedy jestes wciaz zazdrosny? czemu wiec zona nie moze isc sama??
> No i jeszcze na zakończenie śmieszy mnie założenie, że żeby być
> zazdrosnym to trzeba mieć powód :-)
sam wczesniej napisales, ze sie ma powod- milosc.
> Tak jakby zazdrość faktycznie tego
> potrzebowała, tak jakby zazdrość kierowała się racjonalnymi
> przesłankami. Zazdrość jest irracjonalna z założenia i w tym cały jej
> urok, bo to uczucie jest, a nie matematyka :-)
od tego sie ma rozum, zeby irracjonlane uczucia ujarzmic. Nie idziesz z kazda
fajna laska do lozka, mimo, ze chcialbys? prawda?
wiec jesli ufasz zonie, to mimo zazdrosci, nie leziesz za nia wszedzie....
i.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|