Data: 2008-01-29 16:19:16
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza
Od: "Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Nie, jeżeli nie chce to nie idzie. Jak nie wie czy chce czy nie to
> sprawdzam czy by nie poszedł. Jak nie to nie.
no wlasnie. Czyli maz tak z _definicji_ nie _zawsze_ chce, lubi z Toba isc. Bo
tak "strasznie z Toba i wszedzie". O to sie wlasnie rozchodzi. Moze Ty chcesz
wszedzie i zawsze, on srednio. Tak tez maja niektorzy, tu piszacy na grupie :)
Nie zawsze, i nie wszedzie. I szafa gra ;)
> > oczywiscie. Juz to opisalas. Zrozumialam. Widze to tak- Ty lubisz wszedzie
z
> > mezem, on znow nie tak bardzo.
>
> Hę? A skąd taki wniosek? To akurat on mnie bardziej wyciąga na spotkania
> na które ja nie bardzo mam ochotę.
z tego co teraz nawet napisals. Ze nie wszystkie imprezy mu odpowiadaj, czyli
nie istnieje cos co sugerowalas, ze tak strasznie lubicie ze soba byc zawsze i
wszedzie. Bo nie. Sa imprezy, gdzie to, ze Ty idziesz niepowoduje od razu u
meza "ja z Toba ide, bo lubie z Toba byc".
> > (o tu) znaczy inaczej rozumiem slowo meza "zastanowie sie"- bo imo jak
sie
> > chce od razu, to sie nie zastanawia i wypytuje co i jak. (specjlanie
> > zostawilam cytaty)
>
> No właśnie nie. "Zastanowię się" oznacza tyle, że może bym chciał a może
> nie a opowiedz mi więcej a czy nie będzie tam tego głupka co ma czerwoną
> czapkę i tym podobne. A będzie Klaudia? Jak bedzie to idę. No i tyle.
> Oboje tak mamy. A ja dodatkowo mam jeszcze tak że nie zawsze chce mi się
> ruszyć tyłek. Ale jak już ruszę to potem jest fajnie zazwyczaj.
rozumiem. Ja tylko podkreslam, ze nie jest to uzasadnione "ide, bo bez Ciebie
zyc nie moge, i zadna impreza sie nie uda bez Ciebie". Nie ma maz czegos
takiego. A o tym wlasnie pisalas.
"Ja też łażę z
mężem (on beze mnie nawet nie bardzo chce) a on łazi ze mną. Oboje mamy
z tego przyjemność i nie czujemy się swoimi "ogonami". "
> > dalej w sumie nie rozumiem. Jak chlop tak by lubil z Toba wszedzie
chodzic, to
> > by sie nie mail nad czym zastanawiac.
>
> Bo to nie jest tak, że on lubi pójść wszędzie gdzie ja pójdę i na
> odwrót.
o to, to. Wlasnie ja o tym pisze. Ze nie zawsze "gdzie ty kaju, tam ja kaja"
bo bez Ciebie zyc nei moge." Bo kazdy ma jednak swoje zycie, upodobania :)
dlatego, nie idzie sie z definicji wszedzie razem, bo wlasnie jak wyzej.
>Tyle, że jak nie lubi to mówi od razu. A "niewiedzenie" wynika
> najczęściej z lenistwa. I u niego i u mnie.
a jak maz mowi "nie, ide" to Ty sama idziesz (dodam, ze bardzo chcesz isc)?
Siebie jako osoby. (i co pojechalas w koncu na ta
> > wycieczke??)
>
> Wycieczka w czerwcu jest dopiero.
i jedziesz?
>
> >> Jeżeli on myśli podobnie jak ja?
> >
> > On nie mysli.
>
> LOL
>
> > Przynajmniej dla mnie to z jego zastanawiania wynika dosc jasno.
>
> To ja tez nie myślę ;)
jestescie wiec udana para ;))
> > z milosci moze taic prawde :)
>
> Yyyy, już zeszliśmy z tego etapu chyba...
alez cos Ty ten etap jest imo cale zycie. Z milosci sie roznych rzeczy nie
mowi wlasnie.
> > ja nie. Od razu mnie podrywaja i sie opedzic nie moge ;))) pogadac
spokojnie
> > czlowiekowi nie dzadza ;)))
>
> Mnie nie podrywają. Lubię z nimi gadać bo sa konkretni i nie plotkują za
> bardzo. No i nie są jadowici ;)
aha, nie plotkuja...chyba przy Tobie. Moj maz jak wraca z fececkiego spotkania
to wie wiecej niz ja po babskim :))
> > ale tak jest :)))) kiedy odwiedzam psiapsiolke w jej domu, to maz od razu
nas
> > zostawia same, i nawet dzieci zabiera bo wie, ze chcemy sobie pogadac ;)
> > takich fajnych mam znajomych.
>
> Biedaczek ;)
normalny wlasnie.:)
i.
>
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|