Data: 2008-02-04 23:13:27
Temat: Re: Wyjscie z/bez meza [cd]
Od: "Jagna W." <w...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lolalny Lemur" <s...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:fo7q70$j3f$2@nemesis.news.tpi.pl...
> Chyba coraz bardziej Ci współczuję znajomych.
Ale nie ma właściwie czego, bo w dogodnych warunkach (czytaj: hermetyczne
spotkanie) bywa naprawdę super.
Powiem Ci, że mam dwie psiapsiółki (normalne, nie ma potrzeby mi ich
współczuć ;-) od wielu, wielu lat i też wolimy się razem spotykać bez dzieci
i bez mężów, bo tematy rozmów bardziej nam wtedy odpowiadają. W "komplecie"
wygląda to zupełnie inaczej. Owszem, da się pogadać, ale jest jałowo i
drętwawo. Może też dlatego, że mężowie nie bardzo mają ze sobą wspólny
język. Siłą rzeczy tematykę dopasowuje się do całego towarzystwa (im większe
i bardziej różnorodne, tym trudniej to zrobić) i pieprzy się głównie o dupie
Maryni, bo mężowie nie rozumieją naszego "kodu". Podobnie jest właśnie na
spotkaniach klasowych. Mam porównanie, bo bywałam i na jednych i na drugich.
Spotkania całymi rodzinami okazywały się po prostu niewypałami. Owszem, było
miło i to wszystko. Coś jak porównanie szalonej imprezki do imienin u
prababci. I bynajmniej nie chodzi mi o sytuacje "kota nie ma, myszy
harcują".
> Mi z zasady nie przeszkadzają. Jak panna nawija o kupach to ide pogadać z
> kims innym.
Gorzej jak się siedzi przy jednym stole ;-)
JW
|