Data: 2002-02-24 18:30:20
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: "Witek" <B...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl> napisał w wiadomości
news:a5am5b$o9v$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:5d2e.00000825.3c780051@newsgate.onet.pl...
> >
dlaczego przyjmujesz taki mentorski
> ton?
Wybacz, mentorski ton nie był absolutnie zamierzony. To raczej niepokój o
kogoś, u kogo dają się słysześ powracające mechanizmy.
> > Rozumiem alkoholizm(o ile tą chorobę wogóle mozna zrozumieć)i rozumiem
> pytania i
> > obawy Zakochanego. MNIE również terapia w AA NIC nie dawała, a wręcz
> > doprowadzała do myśli proalkoholowych.
AA (Anonimowi Alkoholicy) nie prowadzą żadnej terapii.
> > Nie mówie też- nie piję już.... miesięcy, a więc jedno małe, malutkie
> piwko mi
> > nie zaszkodzi. Nie, ja staram sie trzymać DLA SIEBIE. Powiesz mi
zaraz,że
> ja nie
> > trzeźwieję tylko jestem "sucha". Tak, też to przerabiałam.
Nie, nie powiem, bo nie wiem.
> > Zakochany sie boi. Jest przerażony perspektywa powrotu do picia. Ale wie
(
> > chyba), że terapia JEMU nie pomaga.
Ano właśnie - CHYBA...
> > Nie wiem, jak Ty, ale ja uważam, że dla trzeźwiejacego alkoholika
> chodzenie na
> > grupę AA staje sie jakby drugim nałogiem, wypełnieniem tej pustki którą
> zostawił
> > po sobie alkohol.
W niektórych przypadkach to prawda. Nie we wszystkich.
>
> W moim przypadku tę pustkę wypełniła ONA, gdy chodziłem na grupę to potem
i
> tak się źle czułem i tak. To ciagłe przypominanie, że jestem alkoholikiem,
> bez ich pomocy znow zacznę pić działało na mnie przygnębiająco.Gdy
poznałem
> swoją dziewczynę to znalazłem swój cel w życiu. Razem się bawimy, razem
> przeżywamy swe troski i radości, wszystko oczywiście bez alkoholu,
> papierosów itp. Mam inne życie, nie chcę wracać do przeszłości, chcę żyć
> teraźniejszością i przyszłością. Chodzenie na terapię na to nie pozwalało.
> Cieszę się jednocześnie, że ONA jest 100% abstynentką, co napewno pomoże
mi
> w zachowaniu abstynencji. Moim zdaniem terapia już najważniejsze zrobiła.
> Przekonałem i uświadomiłem sobie, że mi po prostu NIE WOLNO wziąć do ust
> nawet grama alkoholu i uświadomiła czym się to skończy.
Nie wolno?! Ależ wolno! Kto Cię ma niby zmusić do abstynencji? Jesteś wolnym
człowiekiem w wolnym kraju i wolno Ci robić, co Ci się podoba. A także
ponosić konsekwencje swoich poczynań.
Na własne oczy
> zobaczyłem kontrast, między życiem pijaka, lekceważonemu przez wszystkich,
> pozbawionego uczuć i rzeczywistości, a człowiekiem normalnym potrafiącym
> kochac, i zasługujacym na to samo uczucie od innych, któremu starcza
> pieniędzy od pierwszego do pierwszego, chodź wydaje nie tylko na siebie.
To
> jest chyba wystarczająca motywacja do wytrzymania w abstynencji. Co
ciekawe
> nie czuje żadnego ciagu do alkoholu (przez pierwsze 4 miesiące zdarzały
się
> objawy głodu). Widok i zapach kogoś podpitego bardzo mnie drażni i staram
> się jak najszybciej "usunąć" źródło woni.
> Wiem, że jak Witek zauważył nikt nie może mi dać 100%towej gwarancji
> abstynencji. Chodziło mi o to czy zerwanie terapii prowadzi nieuchronnie
do
> powrotu do nałogu. Po prostu boję się po tym co nasłuchałem się na
> wykładach.
Jeszcze raz - nie, zerwanie terapii nie prowadzi nieuchronnie do zapicia.
Tak samo, jak kontynuowanie terapii nie gwarantuje abstynencji. To chciałem
tylko przekazać.
W taki sposób jak Ty chcesz, trzeżwieje (czy może nie pije i nie ćpa) mój
brat, alkoholik i narkoman. Dopóki ma coś w zamian, wielką miłość, pasję,
karierę, itd. to wszystko jest w porządku. Kiedy braknie mu, całkowicie
pochłaniającego i absorbującego celu, zaczynają się kłopoty.
Ale mam wrażenie, że panoszymy się nie na tej grupie, co trzeba. Może
przenieśmy tę dyskusję tam, gdzie jej miejsce, to jest na
pl.soc.uzalerznienia ?
--
Pozdrawiam - Witek.
"Nikt nie rodzi się sobą. Każdy rodzi się z masą marzeń, obciążony masą
ideałów innych ludzi i musi się z tym uporać." Anonim
|