Data: 2002-02-24 12:27:01
Temat: Re: Wyjscie z uzależnienia.
Od: "Zakochany" <&*(^(*^&*^@kki.net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:5d2e.00000825.3c780051@newsgate.onet.pl...
> >
>
> > > Zastanów się, czego Ty oczekujesz? Że ktoś da Ci gwarancję trzeźwości
> > pomimo lekceważenia zasad? Zrozum, że takich gwarancji nie ma i być nie
> > może. Czy można z tym zerwać i nigdy nie wrócić? Można. Czy można to
zrobić
> > bez terapii lub z przerwaną terapią? Można. Czy można zapić po
ukończeniu
> > pełnej terapii i 10-letniej abstynencji? Ano, też można. Rozumiesz?
MOŻNA.
> > Ukończenie terapii nie daje w prezencie, i to raz na zawsze, trzeźwości.
> > Nawet abstynencji nie.
> > Zespół Zależności Alkoholowej jest chorobą nieuleczalną, chroniczną i,
jeśli
> > nie powstrzymana, to śmiertelną. A wybór, jak zawsze, należy do Ciebie.
> > Ja znam sporo osób, które zrobiłyby wszystko, żeby przestać pić. Jeden
ze
> > znajomych mieszkał już na wysypisku (dosłownie!) i stamtąd zaczął
dojeżdżać
> > na terapię. Terapię, która trwała 4 lata!!! dziś facet ma 6 lat
abstynencji,
> > mieszkanie i pracę.
> > Mam dziwne wrażenie, że następnym razem zapytasz na tej grupię, czy nie
> > zaszkodzi Ci jedno małe piwko, tylko malutkie piweczko, bo przecież
trzymasz
> > się dzielnie już... miesięcy.
> >
> > --
> > Pozdrawiam - Witek.
> >
> > Witam,
>
> troszkę nie na temat, chociaż w ogólnym rozumieniu jak najbardziej. Witku,
bo
> piszę do Ciebie, dlaczego, powtarzam dlaczego przyjmujesz taki mentorski
ton?
> Rozumiem alkoholizm(o ile tą chorobę wogóle mozna zrozumieć)i rozumiem
pytania i
> obawy Zakochanego. MNIE również terapia w AA NIC nie dawała, a wręcz
> doprowadzała do myśli proalkoholowych.
> Nie mówie też- nie piję już.... miesięcy, a więc jedno małe, malutkie
piwko mi
> nie zaszkodzi. Nie, ja staram sie trzymać DLA SIEBIE. Powiesz mi zaraz,że
ja nie
> trzeźwieję tylko jestem "sucha". Tak, też to przerabiałam.
> Zakochany sie boi. Jest przerażony perspektywa powrotu do picia. Ale wie (
> chyba), że terapia JEMU nie pomaga.
> Nie wiem, jak Ty, ale ja uważam, że dla trzeźwiejacego alkoholika
chodzenie na
> grupę AA staje sie jakby drugim nałogiem, wypełnieniem tej pustki którą
zostawił
> po sobie alkohol.
W moim przypadku tę pustkę wypełniła ONA, gdy chodziłem na grupę to potem i
tak się źle czułem i tak. To ciagłe przypominanie, że jestem alkoholikiem,
bez ich pomocy znow zacznę pić działało na mnie przygnębiająco.Gdy poznałem
swoją dziewczynę to znalazłem swój cel w życiu. Razem się bawimy, razem
przeżywamy swe troski i radości, wszystko oczywiście bez alkoholu,
papierosów itp. Mam inne życie, nie chcę wracać do przeszłości, chcę żyć
teraźniejszością i przyszłością. Chodzenie na terapię na to nie pozwalało.
Cieszę się jednocześnie, że ONA jest 100% abstynentką, co napewno pomoże mi
w zachowaniu abstynencji. Moim zdaniem terapia już najważniejsze zrobiła.
Przekonałem i uświadomiłem sobie, że mi po prostu NIE WOLNO wziąć do ust
nawet grama alkoholu i uświadomiła czym się to skończy. Na własne oczy
zobaczyłem kontrast, między życiem pijaka, lekceważonemu przez wszystkich,
pozbawionego uczuć i rzeczywistości, a człowiekiem normalnym potrafiącym
kochac, i zasługujacym na to samo uczucie od innych, któremu starcza
pieniędzy od pierwszego do pierwszego, chodź wydaje nie tylko na siebie. To
jest chyba wystarczająca motywacja do wytrzymania w abstynencji. Co ciekawe
nie czuje żadnego ciagu do alkoholu (przez pierwsze 4 miesiące zdarzały się
objawy głodu). Widok i zapach kogoś podpitego bardzo mnie drażni i staram
się jak najszybciej "usunąć" źródło woni.
Wiem, że jak Witek zauważył nikt nie może mi dać 100%towej gwarancji
abstynencji. Chodziło mi o to czy zerwanie terapii prowadzi nieuchronnie do
powrotu do nałogu. Po prostu boję się po tym co nasłuchałem się na
wykładach.
|