Data: 2009-03-06 23:20:42
Temat: Re: Z kuchni :-)
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 7 Mar 2009 00:09:11 +0100, michał napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" napisał w wiadomości:
> ...
>>>> Okłamujesz sam siebie - miss natura z grymasem złości na twarzy nie
>>>> sprawia wokół siebie dobrej aury.
>
>>> A jednak to wiesz. Dałaś się przyłapać. :)
>
>> Kiedy? - zawsze jestem uśmiechnięta, uczesana i umalowana. czasem
>> poważna czy smutna - wygląd jednak zawsze bez zarzutu. Złości zero.
>> Na twarzy.
>
> Nie widzisz tej drugiej twarzy, którą masz z tyłu głowy. A ja widzę. Nie
> jest piękna, oj nie jest...
> ...
>>>> Nie wierzę: patrzę na przedcześnie postarzałe twarze moich byłych
>>>> koleżanek nauczycielek: złość, podchody i podkopywanie w pracy,
>>>> niewdzięczny zawód sam w sobie - te, które są w moim wieku,
>>>> wyglądają na lat 60 najmniej. I człapią do domów, powłocząc nogami,
>>>> zgaszone, bez ochoty na cokolwiek. Nie lubię tego widzieć -
>>>> odwracam głowe, kedy widzę, jak nauczycielki wychodzą z pracy. Nie
>>>> lubie widoku kobiet umęczonych.
>
>>> Ja też zawsze wychodziłem z domu, kiedy żona szorowałą podłogę.
>
>> No tak, pewnie do kawiarenki internetowej - pisać :-)
>
> Podłogi szorowało się u nas, gdy jeszcze PC-tów nie było. :)
Już mojej babci mąż (czyli mój dziadek ze strony mamy) parkiet ułożył w
całym domu, żeby nie musiała szorować - wynajmował kobiety do woskowania i
polerowania suknami.
I nawet jej wodociąg w domu założył. Sam, własnymi rękami. Woda była
przywożona, w zbiorniku, ale była bieżąca. I było to prawie 80 lat temu.
Na wsi.
Bo mój dziadek był dobrym mężem.
Sam też czesał jej długie do ziemi włosy i zaplatał w warkocze - nie
pozwolił, aby je jej obcięto pod czepek.
Ale to tak tylko piszę, chodzi głównie o to, że dobrzy mężowie się zawsze
zdarzali - nie jestem jedyną "posiadaczką". Nigdy nie szorowałam żadnej
podłogi - po prostu.
> ...
>>>> Garb zgorzkniałości widzę na jedynie u Ciebie, skoro nie wyobrażasz
>>>> sobie nawet, że to, co piszę o sobie, może być choćby tylko w marnej
>>>> części prawdą.
>>>> To wiele mówi o Twoich realiach. Jak to się mówi - ślepemu o
>>>> kolorach prawię...
>>>> Oczywistości o bezsensie pracy zawodowej kobiet, jak każdy światły i
>>>> wolny człowiek, wzięłam pod uwagę w moim JEDYNYM życiu i dlatego
>>>> póki był czas na zmiany, zmieniłam, co mogłam - NIE PRACUJĘ. Mam
>>>> swoją wybraną rolę w życiu do spełnienia, nie narzuconą. Zrobiłam
>>>> to, bo życie mam tylko jedno - reinkarnacja to nie moja wiara :->
>>>> Może Ty w swoim następnym to wszystko zrozumiesz. Nie będziesz wtedy
>>>> musiał szukać wrażeń w tej tam... literaturce, na przykład. Będziesz
>>>> mial uniesienia na własność, bezpośrednio.
>
>>> Spróbuj jeszcze raz to napisać tak, żeby nie było obraźliwych
>>> sugestii. Potrafisz?
>
>>>> Kiedy żona nie będzie
>>>> musiała człapać z codziennie do i pracy, umordowana. Uwierz mi :->
>
>>> Moja nie musi. Sama chce. Mówi, że kocha swoją pracę i nie wyobraża
>>> sobie nie pracować. Jeszcze mówi, że cieszy się, że może komuś
>>> sprzedawać swoją wiedzę i umiejętności. Czuje się potrzebna. Miałbym
>>> jej zakazać?
>
>> Ależ skąd! Skoro lubi... A jak z recenzjami twoich opowiadań? Też
>> lubi to robić?
>
> Nie podobają jej się.
Wiem, dlatego musisz je pisać. Jakby jej sie podobały, to nie musiałbyś
fantazjować, a nawet ich pisać - siłą rzeczy :-D
|