Data: 2003-04-01 11:59:07
Temat: Re: ZDRADZONA
Od: "Natalia" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pierwsze moje spostrzeżenie po przeczytaniu twojej odpowiedzi to to, że masz
Madziu pewien dar rozmowy z ludźmi, i radzenia im. Co więcej, brzmisz jak
całkiem otwarta, "samoświadoma", i bynajmniej nie zakompleksiona osoba. :)
Musisz rzeczywiście wiele razy pocieszać lamentujące koleżanki :)
> Rozumiem że masz w nim wielkie oparcie. A czy masz rodzeństwo?
Tak, mam młodszego brata. Pamiętam, że jako dziecko byłam okropnie o niego
zazdrosna, zapewne aż do przesady. (on np zostawał w domu, z mamą, nawet
kedy był już w wieku przedszkolnym, a mnie tata prowadzał do znienawidzonego
przeze mnie przedszkola) Zresztą moja mama otwarcie przyznaje, że ona
chciała mieć syna, a nie córkę. Gdyby nie to, jak mówi, że akurat urodziłam
się ja, nie miałaby już drugiego dziecka. W jej planach było posiadanie 1
dziecka płci męskiej. Kupiła specjalną książkę, widziałam ją, gdzie są rady,
jak zwiększyć prawdopodobieństwo poczęcia chłopca, ale najwyraźniej pomyliła
się w jakichś wyliczeniach. :) Mój brat jest zupełnie inny niż ja. Jest
szczery i często bezczelny, trochę chamski. Myślę, że mu to akurat na dobre
wychodzi :) Kiedyś, jak mama rzuciła się ze ścierką na tatę, żeby go
uderzyć, mój brat w akcie protestu chwycił pomidora i w nią rzucił. Na
szczęście spudłował, i trafił w ścianę nad kuchenką gazową. Potem mojej
zazwyczaj opanowanej mamie coś strzeliło do głowy, i wybiegła na balkon (9
piętro), z zamiarem wyskoczenia. Ona by wtedy skoczyła, wiem to. Tylko że
akurat znalazłam się na drodze i ją siłą zatrzymałam, drąc jej nawet bluzkę.
I wiesz, co czasem myślę? Kiedy np, tak jak wczoraj, słyszę jak mówi o mnie
(do innych) z pogardą w głosie i wyciągniętym wskazującym palcem: "ta
krowa!" Myślę wtedy, że jak następnym razem będzie chciała skoczyć, to może
i jej w tym nie pomogę, ale możliwe jest, że jej też nie powstrzymam.
Zastanawiam się, skąd się bierze jej niechęć, może i nienawiść do mnie? Bo
tak to wszystko odczytuję.
Krytykuje wszystko, cokolwiek zrobię. Osiągnięcia na anglistyce nie są
ważne, bo to przecież tylko banalna anglistyka, kierunek dla kretynów, a nie
naprawdę wymagające intelektualnie prawo. Średnia na studiach też zawsze za
niska (jestem w pierwszej 10 najlepszych studentów, rok w rok) Nawet fakt,
że najlepiej napisałam całkiem trudny egzamin z litertatury amerykańskiej na
całym roku, potrafi mi zohydzić i wyśmiać go swoim sposobem. Cokolwiek
nowego sobie kupię, pierwsza rzecz, jaką słyszę, to że to brzydkie,
niegustowne, niemodne i że źle leży. Lietratura amerykańska jest dla debili,
cała, co mama wykazała na przykładzie 1 (!) sztuki Williamsa. A ja wtedy
milczę, bo wdawanie się w jakiekolwiek dyskusje tylko mnie pogrąży.
Najlepiej w ogóle nie dyskutować. Swojej racji się nigdy nie dowiedzie, a
można przy okazji zostać ponownie obśmianym.
Zatem przyjęłam taką taktykę, której ci nie polecam, i na którą, jak sądzę,
jesteś zbyt rozsądna:
Nie dyskutować. Nie wyrażać swoich opinii. Odzywanie się ograniczyć do
minimum. Wszelkie istotne dla ciebie sprawy zachowywać tylko dla siebie. (o
tym, że mam mieć wycięte jajniki nikt do tej pory się nie dowiedział, na
szczęście wyrok odroczono)
Nie dać się wyprowadzić z równowagi. Udawać zimną flądrę.
Nie podnosić głosu, w żądnym wypadku nie płakać, panikować, czy wyolbrzymiać
swój problem.
Stosować wobec niej jej metody. Na pierwszym miejscu oziębłość i gra
psychologiczna.
Nie dostarczać żadnych, najmniejszych, rozsądych powodów do krytyki z jej
strony. Jak jesteś grzeczna jak aniołek, nawet po sobie szklanki nieumytej w
kuchni nie zostawisz, to i tak wrzask i pretensje są, ale ty wtedy wiesz, że
te pretensje są śmieszne, i wyssane z palca. 1;0 dla ciebie :)
Obdarzyć wyraźną i nie skrywaną afekcją inną osobę, na oczach mamy.
Złośliwość za złośliwość. Ale w przypadku przywiązania do mojej babci, to
także szczerość. Kocham moją babcię (ze strony taty), i jest tam jeszcze
cała paleta innych pozytywnych uczuć, które w stosunku do mamy nigdy nie
istniały. Z dzieciństwa pamiętam, że to raczej babcia się mną zajmowała
(jest pedagogiem i nauczycielką). Darzę ją szczerym szacunkiem. Wiem, żę
zrobiła dla mnie to co mogła najlepszego.
Moja mama jej nie cierpi, niestety. Gardzi nią, tak jak mną. W zeszły
piątek, na głos, o babci "gdzie ta głupia kobieta schowała to masło! Chyba
zupełnie już ocipiała! Mój nieśmiały protest, że nie wolno tak mówić o babci
skwitowany jest krótkim, stanowczym : Zamilcz!
Jak najrzadziej bywać w domu. Jeśli już, to najlepiej schodzić jej z drogi.
Zwal to na naukę we własnym pokoju. :)Nie można jednak przesadzać, bo nie
chcę przecież, by ktoś pomyślał, że jestem na nią bez przyczyny obrażona. :)
W przyszłości, jak już sobie na to zarobię, zamieszkam daleko, najlepiej w
innym mieście i zacznę nowe, niezatrute życie. (I tu znów jakby się
oszukuję...) Odliczam już dni do tego cudownego momentu. :)
No i jeszcze jedno, jak na ironię, moje jajniki są, jakby to rzec, mało
sprawne. Nikt mi nie powiedział wprost : Nie bedziesz mieć dzieci! - ale
gdybym nie mogła mieć dzieci, byłby w tym jakiś okrutny sens. Czy ty
myślisz, Madziu, że będziesz dobrą matką? Czy w ogóle chcesz nią
kiedykolwiek być?
> Piszesz o wierze we własne siły.
> Dziewczyno tego Ci nikt nie zabierze trzymaj to kurczowo przy sobie i nie
> puszczaj choćbyś opadała z sił. Wiara jest najważniejsza!!! Masz wielki
> skarb !!! Mi czasem jej brakowało....Ale starałm sie jej wypatrywać.
Brzmisz tak optymistycznie. :) Sama już nie wiem, rzeczywiście chyba z
natury jestem raczej optymistką.
Dawałam sobie radę, ale powoli gubię się, przestaję się już kontrolować
poza tym, to wszystko zaczyna tez komplikowac zycie zawodowe
przeciez jak tak tak dalej pójdzie, to nigdy nie osiągnę żadnego sukcesu
zawodowego
nigdy nie wydobędę się z kategorii li tylko obiecujących, czy
zapowiadających się, zwał jak zwał
ostatnio tez zauwazam, ze bardziej niz zwykle unikam ludzi, i to mnie
niepokoi
unikam rozmow
glos jakby przymarza mi do gardla
nie dostałas tego najważniejszego-
> wachlarzu pozytywnych emocji od strony mamy, które były w trakcie Twego
> życia najbardziej porządane. Zabrakło ich....Głodu emocjonalnego nie da
się
> zaspokoić materializmem i tutaj czujesz zapewne
> złość.
Wszystko prawda, mniej lub bardziej świadomie to wszystko wiemy
pytanie tylko, co zrobić, by to zmienic, zmniejszyc, żeby tak nie
przeszkadzalo
albo chociaz zeby zatrzymalo się na obecnym poziomie?
bo to niestety ewoluuje
rozrasta się jak rak
>
> Też odczuwam brak szacunku, bo ja go niedostałam........i czasem za dużo
> piję......
Alkohol to kolejny problem, na razie w stadium początkowym :)
Niestety, tak źle się składa
że ja po prostu chcę pić.
sprawia mi to przyjemność
i myślę, że mam pewne zadatki na alkoholiczkę
> Tak śą wyrzuty sumienia. I to boli. Dobra mina do złej gry.... nie warto
się
> siłować i ustawiać "maski", lepiej siły skierować na analize o rozwiązaniu
> problemu.
Tak... maski
to wszystko przecież maski, wszędzie dookoła
najgorzej, jak patrząc na siebie w lustro dostrzega się tylko maskę
:)
maska zżera skórę twarzy
> Wygląd to rzecz względna. Tu chodzi o poczucie Twojej wartosci. Ja miałam
je
> bardzo niziutkie wręcz poniżej nizby mozna sobie było wyobrazić.
Odzyskałam
> je dzięki walce, chociaz stapam po lince z której w kazdej chwili moze mi
> sie poslizgnąć noga.
A jak dokładnie je odzyskałaś? Tak bym chciała wiedzieć.
Bo wiem, że jest niskie, coraz niższe, tyle rzeczy teoretycznie wiem, ale
nic z tego nie wynika
Czasem lepiej z pewnych rzeczy w ogóle nie zdawać sobie sprawy
. Więc
> jeśli masz mozliwość i chęć, ładuj baterie i wyruszaj w świat duszy, aby
> odnaleźć siebie siedzącą godnie na krześle swojego zycia.
> Masz wielką szansę nie utrać jej, w ten sposób odzyskasz siebie całą i
dumną
> bez wyrzutów sumienia. Zobaczysz owoce Twojej pracy, napewno.
Co za otymizm! dziękuję
Ja mam raczej minimalistyczne cele - nie tyle odzyskać całą siebie
co nie utracić ostatniego siebie kawałka :)
Dziękuję ci serdecznie za te wszystkie słowa
Trzeba się najpierw otworzyć n ieco na innych, by dostrzec pewne rzeczy
Zyczę ci powodzenia, już teraz jawisz mi się jak osoba która wiele osiągnęła
pozdrowienia,
Natalia
|