Data: 2004-10-13 09:55:08
Temat: Re: Zanim podziękuj
Od: "proxy11" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sokrates" <d...@p...fm> napisał w wiadomości
news:ckimso$pre$1@nemesis.news.tpi.pl...
> ...
Warto zachowac takie wspomnienia
> Nie powiedło mi się
> ze studiami. Poszedłem do wojska, Ona czekała i pisała. Gdy wyszedłem z
> wojska ona kończyła studia a ja byłem bez zawodu i bez pracy i mimo tego
> ona
> postanowiła, (choć decyzja była wspólna), że można się już zaręczyć i
> pobrać. I tak się stało.
W tym czasie przebywaliście w różnych środowiskach. Co spowodowało, że
inaczej
patrzyliście na życie. Mimo, że postanowiliście się pobrać, jako ludzie, w
tym momencie,
znacznie się już różniliście. To nie jest nic złego ale o wiele łatwiej jest
być między ludźmi, z kimś kogo się
poznało nieco później już np. na etapie pracy. Podam np. taki przykład: Para
studiuje, pobierają się, potem
idą do różnej pracy. Wcześniej żyli we wspólnym gronie znajomych, teraz
pojawiają się różne cele i zapatrywania. Obserwuje
to bardzo często taki schemat. Ale są i pary szczęśliwe, nie ma reguły. W
waszym przypadku, najpierw byliście w szkole, potem
był inny okres ale pewnie nie mieszkaliście razem na tyle żeby się dogłębnie
poznać. Tzn. moim zdaniem znaliście się
jako narzeczeni ale nie koniecznie jako partnerzy.
. W sumie daliśmy sobie ponad 3 lata przerwy z dzieckiem, by
> nacieszyć się w pełni tylko sobą. Żona bardzo się starała być wzorową żoną
> i
> synową, później matką. W czasie ciąży były komplikacje i musiała leżeć,
> przez co nie przedłużyli jej umowy o pracę po urlopie macieżyńskim. Bardzo
> to przeżyła. Poród był kleszczowy pod narkozą, byłem przy porodzie. Gdy
> anestezjolog spytał się o jej wagę ona omylnie podała wagę ciążową a nie
> własną przez co były problemy z jej wybudzeniem (ale bez przesady). Ten
> fakt
> bardzo silnie na niej się odbił.
Tzn. pojawiły się skutki fizyczne, nie tylko psychiczne?
> Bardzo mocno poświęcila się dziecku, nie
> dbając o siebie. Mimo, ze ja brałem czynny udzial w opece nad
> niemowlakiem,
> nie chciała dać sobie czasu tylko dla siebie.
Zamiast krytykować powiem, że mnie np. żona wręcz zmusza żebym przewijał
małego, kąpał dzieci i kładł je spać. Czyli świadomie mnie angażuje do
opieki nad dziecmi. Robimy to po prostu razem.
> W końcu po około trzech latach
> nastapiło jej wyczerpanie i pewna forma depresji. No i przeprowadziliśmy
> się
> (niby czasowo) do jej rodziców, gdzie czula się bezpieczniej niż ze mną.
Czyli pojawiło się coś co z Tobą było związane. Tzn. być może inne
wyobrażenie życia, może spowodowane
obowiązkami, itp. Chorobą.
> Spowodowane to było tym, że ona nie do końca na tyle była dorosła, by w
> pełni odciąć "swoją pępowinę" łączącą ją z matką. ja to rozumiałem i
> akceptowałem.
Mieszkaliście przecież razem. Wiesz kobieta nigdy nie odizoluje się od
swojego domu rodzinnego. Kwestia, jak to wpływa
na jej rodzinę. Pozwalając zamieszkać z rodzicami uwsteczniliście wasz
związek.
> I już wtedy, po tym porodzie nastąpił w niej jakiś przelom,
> że nie miała do mnie zaufania, jako do ojca jej dziecka. To było jej
> niczym
> nie uzasadnione poczucie.
Często się tak dzieje, to normalne. Tyle, że nie powinno trwać za długo.
> Będąc wtych
> stanach utraciła zdolnośc okazywania uczuć wobec mnie i była tego
> świadoma.
> Rozmawialiśmy nawet na ten temat z psychologiem, ale nie wiem już dlaczego
> nie załatwiliśmy tej kwestii do końca, więc nadal starałem się ją odzyskać
> na różne sposoby.
> Nadal był zawsze udany seks, który jak mi się zdaje jest
> wyrazem uczuć, więc tym bardziej żyłem złudzeniami, że nie jest tak źle.
> Dalej to już wiecie
> Sokrates
Myślę, że to błąd, że skoro wcześniej tak łatwo rezygnowaliście z seksu,
teraz, go uprawialiście pomimo nierozwiązanych problemów. Skoro sex ich nie
rozwiązał, to raczej nie należało tego pogłębiać poprzez sex, bo tak to
działa. Jeśli ludzie się nie rozumieją, to sex pogłębi te różnice. I tu tkwi
duży błąd. To nie znaczy, że nie było uczucia ale uczucie samo w sobie nie
jest sposobem na rozwiązanie problemów życiowych i małżeńskich.
proxy
|