Data: 2004-10-13 10:39:40
Temat: Re: Zanim podziękuj
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "proxy11" :
> Inną ciekawą sprawą jest to, żę jak ostatnio rozmawialiśmy to żona
> powiedziała mi, że kiedyś myślała że nie będzie ze mną tak długo, tzn. to
że
> nie byłem kawalerem i że nie wiadomo co taki człowiek zrobi ale kochała
mnie
> i zdecydowała się być ze mną. Jesteśmy razem ale nie na siłę tylko dla
tego
> że chcemy. Inaczej to by nie miało sensu. Nie wisi nad nami widmo decyzji
> odejcia. I choć jesteśmy małżeństwem, to nie jest to dla nas nic
> ostatecznego. Jesteśmu też monogamiczni.
>
To co napisałeś o sobie bardzo tez pasuje do mojego małżeństwa.
My mamy w zasadzie zgodne zainteresowania, poznaliśmy sie dzięki nim (na
kursie przewodników tatrzańskich) i cały czas te swoje zainteresowania
rozwijamy.
Ale mąż oprócz tego się wspina, ja - nie, a ja z kolei się interesuję
niższymi górami, co jego z kolei nie bawi.
Tak ze najczęściej wygląda to tak że wyjeżdżamy osobno (zresztą często bywa
to praca - prowadzimy różne grupy, albo ja zbieram materiały do przewodników
które piszę)
Ale potem jak wracamy to sobie nawzajem o swoich wyjazdach opowiadamy i
druga osoba słucha tego ze zrozumieniem i z zainteresowaniem.
W sumie to u mnie w domu wszystko, wszystkie rozmowy kręcą się wokół gór.
Starszy syn tez właśnie kończy kurs przewodnicki.
Jeśli chodzi o znajomych mamy osobne grono znajomych ale nie tak w 100 %.
Tzn mąż moich znajomych i przyjaciół zna i na ogół lubi, lub co najmniej
toleruje.
Ja tez jego znajomych większość znam i też lubię, ale dla mnie to bardziej
znajomi niż przyjaciele.
Ale jak on np. idzie ze swoimi kumplami na piwo to ja sie tam nie wciskam,
bo i po co, no chyba ze on mnie zaprosi.
I odwrotnie jak ja wyjeżdżam z moimi kolegami to mąż najczęściej nawet nie
jest zainteresowany.
Nie lubi Beskidów bo wg niego "tam jest błoto".
Ogólnie jesteśmy ze sobą, bo nam jest z tym dobrze, nie czuję przymusu,
gdyby nam zaczęło być z tym źle pewnie byśmy się rozstali.
Pozdrowienia.
Basia
P.S.
Mój maż też jest "z odzysku" a pierwsze małżeństwo zawarł bardzo młodo, ale
też szybko się skończyło.
|