Data: 2015-01-05 20:18:57
Temat: Re: Zawartość kofeiny w kawie
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Jeśli jest to frappé, to nie tylko popatrzeć, ale i wypić można.
>> Niech i nawet lody waniliowe tam będą, nie tylko śmietanowa czapa.
>
> No i tutaj pojawia się słynna skądinąd kwestia smaku. Dla mnie
> dodatek dowolnej tłustości do kawy ją psuje.
A dodatek kawy do czegoś, w tym i do tłustości? Weźmy taką kawę
w torcie, w kremach i masach do niego, czy do innych ciast. Ja
myślę, że dodatek kawy ich nie psuje. Frappé zaliczam do takich
przypadków -- bardziej odpowiednik szarlotki, niż małego espresso.
> Tak, jak niektórym smak herbaty dodatek masła z mleka jaka. Ale
> oczywiście wiem, że wiele osób tak lubi, a nawet dla niektórych
> nie istnieje kawa bez mleka, czy śmietanki.
Czy aż tak? Tak samo? Mnie się wydaje, że herbata z masłem jaka, to
potrawa całkiem inna, niż to, co znamy. Nie polega ona na zaparzeniu
torebki liptona i dodaniu kosteczki masła podsuniętej na talerzyku
razem z kostkami cukru, by każdy mógł doprawić napar wedle uznania.
Nie piłem herbaty z masłem. Zajrzałem do lokalnej biedronki -- nie
mają tam przetworów z mleka jaka, więc szybko nie spróbuję. Ale może
bym polubił, kto wie. Na pewno jednak nie w charakterze opcjonalnego
dodatku, tak jak to białe do kawy ("może tym razem skusze się na
odrobine mleka").
> Znam kawę z cytryną, ale wolę bez. Kawę bez niczego, a cytryna
> ewentualnie do innych napitków, najchętniej zimnych, ale to
> w innej porze roku.
Nie zastanawiałem się jaką wolę. Z cytryną piję rzadko, bo rzadko
taką gdzieś proponują. A samemu robić mi się nie chce. Jeśli nawet,
to o cytrynie zapominam, lub po prostu jej nie mam na stanie. Ale
teraz inna myśl mi przyszła do głowy -- jaka jest sezonowość kawy, do
jakich pór roku ona przynależy? Do innych niż te zimne z grzechoczącą
kostka lodu w szklance? Nie kojarzę kawy z napojem rozgrzewającycm.
To bardziej herbata. A jeśli kawa, to nie taka mała parzona specjalnie
dla aromatu, tylko wielki kubek. Więc niezbyt mocna -- wtedy to może
być z mlekiem. Może to jest nawet mleko z kawą -- bo do samego mleka,
ciepłego zwłaszcza, to ja atencją nie pałam, kawa jest sposobem, by
je przełknąć. A kawa letnia? Kawa letnia najlepsza taka, co się ją
pija w naczyniach mniejszych jeszcze, niż te do wódki. I nie traktuję
jej wtedy jako napój. Pije się te napitki zimne, w tym i z cytryną.
Bo pić trzeba, gdy gorąco. A naparstek kawy pod gorącym słońcem? Jak
to zakwalifikować?
>> w cenniku jednego z tatrzańskich schronisk, jeszcze z czasów C.K.
>> Monarchii, znalazłem pozycję (po prostu) "Herbata" i zaraz po niej
>> "Herbata bez rumu" -- nieco tańsza od tej pierwszej.
>
> Teraz to się nazywa herbatą po góralsku, a ta góralskość jest mniej
> lub bardziej ochrzczona, to w knajpach. A po domach faktycznie krzepka.
Albo herbatą z prądem. Z tym że to trochę co innego. Góralska elektrownia
bazuje dzisiaj na wódce. I może być jej całkiem sporo, wręcz powinno być,
aby efekt stał się zauważalny. Rum w herbacie mógł być nawet niewielkim
dodatkiem, bo o aromat chodziło. Ja sam herbatę (z rumem) znam tak długo,
jak herbatę bez rumu, choć oczywiście ma pamięć nie sięga czasów nieboszczki
Austrii.
>> Rum z cytryną -- to dopiero jest połączenie kanoniczne! Czyli grog.
>> Grog, który uratował przed szkorbutem tysiące marynarzy.
>
> O, grog jest dobry na mróz.
Gdyby mróz był dość tęgi, to człek pieszo by po lodzie ten cholerny kanał
La Manche przeszedł. Więc powiedzmy, że grog w ogóle dobry jest na każdą
okoliczność.
>> św. Jan Nepomucen zrzucony z mostu Karola do rzeki.
>
> Abstrahując od napitków i losu JN, uwielbiam czeskie namostowe Nepomuki.
> Nasze zresztą też.
Wiem przecież. Inaczej bym nie wzywał imienia świętego nadaremnie.
>> Koniaku? Do grogu koniaku?! Nie żebym od razu rwał się dawać komuś
>> za to w pysk, ale to jednak rum ma być!
>
> A koniak do czego? ;)
http://www.dailymotion.com/video/xm6uc8_czterdziesto
latek-01-toast-czyli-blizej-niz-dalej_shortfilms
38 minuta (tu się chyba nie da tego ustawić wprost w linku, jak w YT).
>> Doceniać stołu uciechy -- rzecz mi bliska. Samoloty śmigające przez
>> nieba przestwór -- też sobię cenię. Lecz wszystko to mało, bym chciał
>> tylko dla porannej kawy lecieć nad Adriatyk, a potem znów gnać, by
>> obiadowego indyka zjeść gdzieś w Maladze. Jak za oknem mróz, gdy zimny
>> wiatr wieje, to nic mi po naparstku kawy, garści oliwek i krewetkach.
>
> Sorry, taki mamy klimat.
> Ale ja i tak chętnie spędziłabym zimę tam, gdzie cytryna dojrzewa.
Zawsze uważałem, że my, jako naród, tylko przez jakąś fatalną pomyłkę
zostaliśmy umieszczeni na północy. Cechy charakteru u nas południowe,
zwyczaje także.
>> Coś by wtedy bardziej treściwego zjeść, herbatą popić mocną i gorącą.
>> A i wódki trochę nie zawadzi, jeśli rumu nie stało.
>
> W tym miejscu podpisujemy protokół rozbieżności, jako że wódki nie
> tykam. Ale kusztyczek konaku? Hm, kto to wie...
Wśród tych zwyczajów jest i taki, by nieczego o suchym pysku nie
negocjować i nie podpisywać.
Jarek
--
Zwieść cię może ciągnący ulicami tłum,
wódka w parku wypita albo zachód słońca,
lecz pamiętaj: naprawdę nie dzieje się nic
i nie stanie się nic -- aż do końca.
|