Data: 2006-10-08 07:16:35
Temat: Re: Zazdrość - pomóżcie
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
na_poczta.onet.pl; <eg8e8e$put$1@news.onet.pl> :
> Od razu z niego potwora robisz...
Ok. Podejdę z drugiej strony i konstruktywnie do tematu zazdrości -
zazdrości rozumianej jako dysonans pomiędzy wiedzą/przeświadczeniem o
tym co się ma, czym się jest, co się otrzymuje i wiedzą/przeświadczeniem
o tym co mają inni, czym są, co otrzymują. Ten dysonans jest czasami
werbalizowany [prymitywnie] jako zagrożenie, a czasami jako bodziec do
zmian lub do zajęcia własnego stanowiska. Odrzucę też pomysł, że
facetowi nie pasuje związek jako taki [czyli życie z kimś, potrzeba
otwartości, rozmowy, współistnienia], dziewczyna jako taka [cechy
fizyczne].
I co wychodzi? Aletrnatywnie:
1. Dziewczyna jest dla niego nieodpowiednia - ma cechy charakteru,
których on nie posiada i których nie chce sobie wyrobić, zamiast tego
woli "zazdrościć" i ją ograniczać, żeby zlikwidować własny wewnętrzny
dysonans;
2. Wizja związku, w którym on jest, jest różna od jego wyobrażeń czy
doświadczeń - paradoksalnie doświadczenia implikują to, że on nie
odczuwałby zazdrości, gdyby np. dziewczyna odpowiadała jego poprzednim
doświadczeniom, np. piła. Tyle, że to droga do nikąd - przekazy, które
człowiek otrzymuje w społeczeństwie [od znajomych, z filmów, prasy itd.]
lub własnych wyobrażeń zawsze są w pewien sposób zafałszowane.
Ale nawet nie to jest najważniejsze w tym punkcie - najważniejsze jest
to, że facet ma przeświadczenie, że istnieje jakiś tam wzór związku, w
którym on czułby się dobrze i bezpiecznie, bo tak sądzi, kiedy sobie o
tym wzorze pomyśli/zobaczy go u innych. Czyli postawa bierna - on już ma
wizję i "nie będzie" dostosowywał się do tego co jest, nie będzie
inwestował - to, że on się stara, coś robi, to nie budowanie, ale bierne
dostosowywanie się i przeczekiwanie, aż jego wizja się ziści.
Flyer
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
|