Data: 2006-08-21 11:28:05
Temat: Re: Zdrada w wersj light...
Od: " " <t...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Lia <i...@p...org> napisał(a):
> Dnia 2006-08-21 13:03:30 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
> przyrody grupowicz *PZ* skreślił te oto słowa:
>
>
> >>> Skąd ta pewność? Wiele męsko-męskich rozmów na taki temat
przeprowadziłaś?
> >> Bo IMo PZ niewiele moze zrobic - ma zdolnosc oddziaływania jedynie na
> >> własna zone, i niech sie na tym skupi.
> >
> > Z męskiego punktu widzenia zdolność oddziaływania na tamtego faceta
> > prezentuje się w nieco innych barwach.
>
> Popatrz na to długafolowo, i skup się na tym co jest naprawde wazne.
Czyli na nas... Tak to jest ważne.
..ale męski mózg podpowiada i myśli inaczej niż kobiecy, w końcu trochę się
różnimy. Ważne dla mnie właśnie jest również to, aby on wiedział, że nie z
nią takie "numery".
Pytam wprost: Dlaczego on nie powinien on o tym wiedzieć?
> > Wierz mi, że gdybym ja dostał "ostrzeżenie" to bym trzymał ręce przy
sobie.
>
> A jakby Ci wybranka powiedziała, że sorry to była pomyłka i to sie nigdy
> wiecej nei powtórzy to nie trzymałbyś przy sobie?
O co innego mi chodziło. O hipotetyczną sytuację, w której to ja
bym "wylizał" inną kobietę, będącą mężatką i dostał "ostrzeżenie" od jej
męża. Poczułbym respekt i wiedział, że mam trzymać ręce przy sobie. Jesli
ktoś poczułby co innego to znaczy, że nie kocha swojej żony i nie żałuje tego
co zrobił, uważając to za jakiś podbój cudzego terytorium. Jeśli on by tak
pomyślał to oznacza, że ma w głowie kolejne podboje.
> > Hmm. Z relacji żony wynika, że on od samego początku robił jakieś swojego
> > rodzaju "podchody", inaczej na nią patrzył, ale trzymał łapy przy sobie
do
> > tamtego momentu (co z kolei może świadczyć o sporym udziale mojej żony w
tym)
> > Z drugiej strony moja Pani twierdzi, że wg niej żadnych sygnałów mu nie
> > wysyłała, a wcześniej wręcz spłoszyła innego "chętnego" prostym
> > stwierdzeniem, że "mam męża".
>
> Znasz relacje jednej strony.
> I trzymaj sie tej strony, bo naprawde tamten facet nie jest stroną w tym co
> sie dzieje miedzy Wami.
No wiesz. Gdyby go nie było tam i nie zrobił tego co zrobił (oczywiście
wspólnie z moją połowicą) to nie byłoby sprawy, ani żadnej "strony". Męski
tok myślenia mówi, że ten ktoś odegrał pewną rolę i zrobił coś złego.
> Zrozum, że to między Wami coś tąpnęło, i to Wy musiecie/powinniscie coś
> zrobić, żeby życie wrociło do normy. Włączanie w to innych IMO nie pomoże,
> wrecz przeciwnie Ty sie nakrecisz, zaczniesz sie porównywać, ona bedziemiec
> żal ze zignorowałes jej zyczenie.
Porównywanie już niestety się zaczęło w mojej głowie, ale nie o tym chcę
pisać. RZeczywiście się nakręcam, ale jestem rozważny i zawsze byłem
realistą. Nie zamierzam też ignorować jej życzenia, lecz jedynie szczerze
jeszcze raz z nią porozmawiać, przedstawić swój punkt widzenia. To chyba mogę
zrobić?
Ona naprawdę będzie go widzieć np. na kolejnym wyjeździe za rok. Jeśli on
dostanie ostrzeżenie to mam nadzieję będzie trzymać ręce przy sobie. Z
relacji żony nie wynika, aby był nierozgarnięty i nie potrafił odczytać
wyraźnego sygnału z mojej strony. Ona wie, że źle zrobiła i twierdzi, że
numeru nie wywinie, ale...
>(swoja droga głos pojawiajacy sie w tej
> dyskucji i twierdzacy, ze skoro ona zrobiła cos nie tak to i Ty masz do
> tego prawo to jakaś pomyłka).
Odniosłem się do niego.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|