Data: 2004-02-01 22:48:29
Temat: Re: Zostalem sam
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
->J.E. Astario<- 3...@n...onet.pl naszkrobal/a:
>> On Sun, 1 Feb 2004 20:41:31 +0100, "Vicky" <b...@a...pl> wrote:
> A może byłeś za dobry i właśnie za bardzo się starałeś?
A może poszli do lasu...?
A może...?
A może.
Cholera bierze.
Dlatego że: traci się wiele czasu.
Dłubanie w g. - a na końcu i tak się okaże,
że najlepiej wyszli ci, co chwilę poczekali
nie ruszając tyłka z miejsca /robiąc swoje = rozwijając się/.
Uważam, że tylko faceci pozbawieni tej
'zaszczytnej' ciągotki mogą coś w życiu zrobić.
Np. schizofrenicy, geje, odludki itd.
Nadwrażliwi przeżywacze damesowych skinień /np. Ja i wielu innych/
tracą czas. Ale przy pewnych założeniach można wyjść
z tarczą.
Np.
Robiąc swoje = nie nadskakując temu, co minie...
Człek wyrabia sobie światopogląd i inne
/poznaje sam siebie i otoczenie, otwiera ślepka/.
Dzięki temu np. zaczyna się inaczej celować.
/w inne obiekty + poprawki na wiatr/.
Dzięku temu, nowo wcelowany obiekt jest
czymś wiele sensowniejszym.
Dzięki temu NIE STANIU W MIEJSCU /i nie mazaniu
się i żaleniu do mamusi/ wzrastają akcje 'mazgaja', co równa się
temu, że nowy obiekt może być szczerze zainteresowany
dożywotnim przedłużeniem 'kontraktu na miłość' :)
oTTo
--
Albert Einstein poproszony, by opisał radio tak odpowiedział: "Widzi pan,
telegraf, jest to coś w rodzaju takiego bardzo, bardzo długiego kota.
Pociągnie go pan za ogon w Nowym Yorku, a jego głowa miauczy w Los
Angeles. Rozumie pan? Radio działa dokładnie na takiej samej zasadzie:
wysyła pan sygnały tutaj, a oni odbierają je tam. Jedyna różnica polega na
tym, że nie ma kota"
|