Data: 2014-10-18 15:21:43
Temat: Re: Zupa z cukinii
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Ale nie łudzę się, że gdy przestanę zjadać swój plasterek, to jakiejś
>> świni się od tego polepszy. Wiem też, że gdyby wszyscy nagle przestali,
>> to świń po prostu nie będzie, tak jak w krajach arabskich. A na tym mi
>> nie zależy wcale. Świni chyba tym bardziej.
>
> Oj, ja się też wcale nie łudzę. Nie sądzę też, że gdybym zjadła kawałek
> sprezentowanej sarenki, to zaszkodzę byłej już mieszkance pól i lasów.
> Pewnie bardziej chodzi o własny komfort, czy tam harmonię wewnętrzną,
> czy też inny instrument duszny. I o wyobraźnię, czasem zwaną empatią,
> wobec futrzaków, przetworzoną przez ludzkie postrzeganie.
> Tak, czy siak, dziczyzny nie jadam, a stajenkowizny mało i z coraz
> większymi oporami.
> Dziwna sprawa, że to bardziej dotyczy domu, gdzieś tam na dalszych
> wojażach mam mniejsze opory przed kababi, czy szaszłykiem. Czyżby
> dlatego, że jestem bardziej głodna po intensywnym całodziennym bieganiu?
> A może dlatego, że trafia na talerz już gotowe danie, a nie muszę babrać
> się w mięśniach zwierzaka osobiście i myśleć, skąd to się tu wzięło?
Może po prostu akceptacja lokalnej kultury i uszanowanie zwyczajów
miejscowych? Gdy przybywa się w gości, to nie jest dobrze zamącać
porządek manifestując swoje fanaberye. I nie chodzi tylko o ludzi,
którzy nie muszą rozumieć dlaczego ktoś wzbrania się przed zjedzeniem
foki, antylopy czy nawet szaszłyka jagnięcego. Genius loci też się liczy.
A co z naszą lokalną kulturą? Kiedyś było prościej, wszyscyśmy jednacy
byli, mniej w nas było miejsca na to, by każdy z osobna zastanawiał się
indywidualnie nad sarenką, świnką i krówką. Ta kultura rozpadła się --
teraz każdy musi sobie sam strugać własne wzorce i dążyć samo jeden do
harmonii. Nie oceniem czy to dobrze, czy źle. Zresztą nic nikomu po
moich sądach. Akceptuje jak jest.
Jarek
--
Akordeon w domu -- harmonia w rodzinie.
|