Data: 2008-09-25 13:45:29
Temat: Re: a ja ci czarek zazdroszczę
Od: miszczur <m...@U...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
zacznę od końca: rozumiem. :-)
i dalej:
pojęcia "miłosierdzie" używałem tylko w celu powiązania z przytoczoną
przypowieścią (coś jak słowo-klucz), bynajmniej nie ograniczając się
wyłącznie do "cytowania" zachowań tam przedstawionych, ani do słownikowych
definicji samego słowa.
nic też sobie nie wymyśliłem i nigdzie nie napisałem, że masz wbrew sobie,
zapominając o tym co czujesz z głebi serca, okazywać miłosierdzie -
wpierasz mi nieprawdę (a nawet kłamstwo?) :-)
nie odpowiedziałeś za to na drugie z moich pytań, a ono było w całej
wymianie zdań kluczowe.
piszesz:
> Czyli jestem bliźnim tych, których odnajduję w swoim sercu, a oni także
> są moimi bliźnimi, i nikt poza nimi.
kto zatem będzie/jest (lub nie), i czyim bliźnim, jeśli ktoś ciebie
odnajdzie w swoim sercu (a w imię tego co napisałeś ty będziesz dla niego
bliźnim), ty natomiast tego nie odczujesz w odniesieniu do tego człowieka,
i jego w swoim sercu nie odnajdziesz?
czy może jest tak, że _tylko_i_wyłącznie_ty_ "decydujesz", kto dla ciebie i
dla kogo ty jest/jesteś bliźnim? :-)
miszczur-
--
widziałem już kota bez uśmiechu, ale uśmiech bez kota zobaczyłem po raz
pierwszy w życiu
>
> W tym opisie nie chodzi o miłosierdzie, lecz o to co było przedtem.
> Czyli "okazać się bliźnim" wcale nie trzeba poprzez akurat miłosierdzie.
>
> A co było przedtem?
>
> Kiedy myślę o Holokauście wzbudza to we mnie nieporównanie plytsze
> emocje niż to kiedy np moje dziecko podczas zabawy uderzy się w główkę
> i płacze, albo kiedy dowiaduję się, że ktoś odszedł i dziwię sie czasem,
> że akurat to wzbudza to we mnie bardzo szczególny żal z głebi serca
> (tak było np z Tischnerem - byłem zdumiony, ale nie mogłem powstrzymać
> łez, notabene JT zawsze wzbudzał we mnie _ogromny_ respekt).
>
> Kiedy np ty myślisz o Oświęcimiu to prawdopdobnie wzbudza to w tobie
> bardzo głęboki, szczery, wielki żal.
> We mnie to nie wzbudza wielkiego żalu; nie jestem pewien czy w ogóle
> mozna nazwać to czuję wtedy żalem, raczej: czuję że jest mi _trochę_
> przykro i to wszystko.
>
>
> Dlaczego tak sie dzieje?
> Dlaczego moge patrzeć ze spokojem na 3-y osoby w dużej potrzebie,
> ale gdy widzę 4-tą to wzbudza to we mnie żal?
>
> Bo ja tak reaguję na moich bliźnich, dla których jestem i bratem i
bliźnim.
> DOKŁADNIE tak jak podaje ten fragment z Ewangelii, który przytoczyłeś.
>
> Czyli jestem bliźnim tych, których odnajduję w swoim sercu, a oni także
> są moimi bliźnimi, i nikt poza nimi.
>
> I teraz ty wymyśliłeś sobie: wystarczy zamknąć oczy, zapomnieć o tym
> co sie czuje i okazać miłosierdzie, bo tak jest w Ewangelii aby w ten
> sposób "okazać się" bliźnim kogoś zgodnie z naukami Jezusa.
> Problem jednak polega na tym, że to nieprawda, a nawet kłamstwo. :)
>
> Z tego co wiem "ostryga" nie jest moim bliźnim, a ja - jej.
> NIC tego nie zmieni, chyba że sam Bóg.
>
> Kropka. :)
>
> Rozumiesz?
|