Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.nask.pl!news.cy
f-kr.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Bea" <b...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Date: Sun, 26 Jan 2003 20:01:46 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 140
Sender: b...@p...onet.pl@pb103.wroclaw.sdi.tpnet.pl
Message-ID: <b11bb6$npu$1@news.onet.pl>
References: <b11917$s5o$1@news.tpi.pl>
Reply-To: "Bea" <b...@p...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pb103.wroclaw.sdi.tpnet.pl
X-Trace: news.onet.pl 1043607718 24382 213.25.232.103 (26 Jan 2003 19:01:58 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 26 Jan 2003 19:01:58 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:31443
Ukryj nagłówki
Użytkownik "załamana" <k...@t...pl> napisał w wiadomości
news:b11917$s5o$1@news.tpi.pl...
> I dzisiaj te słowa padły "nie chcę już z tobą dłużej być, nie wyobrażam
> sobie przyszłości z tobą...." I wyszedł z domu.
> Nie możemy sie już dogadać od dawna, małżeństwem jesteśmy raptem
niecałe
> 2.5 roku, dzieci nie mamy, jesteśmy w tym samym wieku - 28lat. Jeżeli ma
to
> jakiekolwiek znaczenie jesteśmy wykształceni "wyżej"- on robi doktorat, ja
> kończę specjalizacje.
W tej sytuacji to chyba dobrze że ich nie macie.
> Większe znaczenie dla naszych problemów mają nasze dochody- ja średnia
> krajowa (około), on 2-3 razy więcej, rozdzielne konta. Ja ze swojej
wypłaty
> mam utrzymać 'dom i siebie', on spłaca raty kredytu samochodowego i płaci
> media+czynsz.
Kto wpadł na taki pomysł i jak sytuacja wyglądała wcześniej przed
małżeństwem?
> To jestem tą utracjuszką, która pod koniec miesiąca nie ma już
> nic na koncie, jego oszczędności (teoretycznie mamy wspólnotę majątkową)
> rosną sobie milutko...Bywało, że pod koniec miesiąca za niewielkie zakupy
> jedzeniowe płacił on. Niby płacił, ale były awantury o moje "przep..."
> pieniędzy, że się nie staram składać na jakiś cel- wyimaginowany, bo mamy
> mieszkanie (tzn. on ma), a kwestia domu to sprawa odległa i w moim
> mniemaniu nie ma po co teraz zaciskać dramatycznie pasa, skoro można
porobić
> różne fajne rzeczy, niestety oczywiście płatne...
Mam pytanie, ustaliliście że będziecie odkładać na dom?
Kto podzielił wydatki w taki sposób?
Czy nie prościej byloby wkładać wszystko razem,
wydzielić kwotę na bieżace wydatki typu jedzenie
kolejną na obciązenia cykliczne: rata za samochód, czynsz , media etc.
ustalić ile chcecie co miesiąc odkładać na wspólnym koncie (np w kasie
budowlanej)
ustalić kwotę dla każdego do indywidualnego wykorzystania
Ten Wasz układ ma znamiona niezdrowia, łatwo powiedzieć wydawajmy mniej na
jedzenie
ale wtedy należy jesć szynkę marki zadna za 7,99 i tak postepować ze
wszystkim innym
jak rozumiem nie oto chodziło?
> Miesiąc temu dramatycznie po kolejnej aferze uniosłam się honorem i
> postanowiłam za cenę kilku wyrzeczeń dotrwać do kolejnej pensji z gotówką
na
> koncie, nie dość tego postanowiłam go odciążyć od wszelkich opłat za mnie.
To nie bylo mądry pomysł, raczej przebija przez niego bezsilność niż
małzeński dialog.
> Kawa, kino cokolwiek.... Postanowiłam sama za siebie płacić. Poczuł się
> obrażony...ale postawiłam na swoim. Mi.in. powiedziałam ze na wspólne
> wakacje raczej nie wyjedziemy bo do lipca nie zdołam odłożyc niezbędnej
> kwoty.
To musiało konczyć się awanturą, chciałas zmusićgo do refleksji,
ale czy razem zrobiliscie analizę Waszych (zarządzanych przez Ciebie)
wydatków?
> Niestety, niespodziewana sytuacja rodzinna (lekarze, leki)
spowodowała,
> że fundusze stopniały jednak... Pieniędzy nie mam wcale, może 50 zł, a tu
> jeszcze tydzień... Jemu dwa dni temu na koncie pojawiło się 8000
> zł...Zabolało...
To tylko konsekwencja desperacji. Nie martw się 4000 z tych 8000 należy do
Ciebie,
przynajmniej prawnie.
> Zapętliłam się strasznie, bo z jednej strony chciałabym aby było
normalnie,
> tj. osoba dysponująca większą gotówkę dzieliła się nią w jakiś sposób ( bo
> ja bym w odwrotnej sytuacji komfortowo się nie czuła, jak mojej mamie
> brakuje do końca miesiąca to też staram się jakoś jej pomóc ), z drugiej
> strony wiem, że jak mi da pieniądze, bądź zapłaci rachunek w sklepie to to
> szybciutko się na mnie odbije i znowu usłyszę....
Co to znaczy odbije, chyba nie to co przyszło mi na myśl?
> Po kolejne duma mi nie
> pozwala się prosić i nawet jak mi się sam pyta czy dać mi pieniadze czuję
to
> jak policzek, odmawiam, bo jakoś do końca nie wierzę w szczere intencje
( po
> jakimś czasie jednak usłyszę, jak on to mnie utrzymuje )
Rozumiem, sama nie wiem co zrobiłabym w takiej sytuacji.
> Do psychoterapeuty poszliśmy, po dwóch wizytach (!) stwierdził że on
nie
> widzi sensu, że to mu nic nie daje itp., dalej mam chodzić sama, jeżeli
> chcę.
Co Was skłonilo do tych wizyt?
> Ja wiem, że jednym z podstawowych problemów małżenskich poza
wychowaniem
> dzieci są pieniądze. Nie wiem jak radzą sobie inne pary z tym problemem,
tu
> już chyba nie ma nadziei... Nie mam nawet pomysłu co mogłabym zrobić, aby
> się polepszyło...
U nas jest wspólna kasa i kropka.
> Czy to już pora, żeby zasięgnąć porady adwokata? Jestem załamana, ale
> jeżeli mam mieć problemy finansowe w małżeństwie, to może jednak lepiej
mieć
> je samodzielnie? Straszliwy błąd popełniłam, zainwestowałam masę uczuć w
> niewłaściwego człowieka, teraz jestem sama i nie mam nic swojego, nie mam
> gdzie wrócić i muszę zacząć wszystko od zera.
A kochasz go ?
> Poradzcie coś Grupo: od czego zacząć, co zrobić? Wynająć mieszkanko (
> ile to kosztuje, nawet nie mam pojęcia) iść do adwokata ( a to??) i co
> dalej...
Zrobić analizę i odpowiedzieć sobie na pytanie o co Ci naprawdę chodzi,
moim zdaniem temat pięniedzy (szczególnie gdy jest czym dzielić) nie jest
tym który może rujnować małzeństwo jak opisujesz.
Odsuń więc na moment to zagadnienie i przemyśl wszystko inne,
czy czujesz się z nim dobrze, dlaczego on , co Ci sie w nim podoba
a czego nie możesz scierpieć, itd...
> PS. Awantury finansowe są jakby podłożem do wszelkiego rodzaju innych
> konfliktów... Więc to nie tylko chodzi o kasę...
Więc ...... czy już wiesz że to koniec ?
Bea
|