Data: 2005-10-07 17:51:34
Temat: Re: bycie kochanka.
Od: Dunia <d...@n...o2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Margola wrote:
> nieszczęśliwi. Najpierw uregulowanie sytuacji - potem ewentualność. A że
> zaden nie był aż tak nieszczęśliwy, by sytuację regulować...
No coz, nie zalezy to od jednego malzonka.
Juz to widze, jak ten opuszczany(a) z rezygnacja od razu godzi sie na
rozwod. Chyba w bajkach.
Naprawde istnieje wiele osob, ktore uwazaja, ze maz/zona na papierze
jest lepsza niz zaden/zadna. I jak sobie poszedl/poszla, to niech i nikt
inny nic z tego nie ma. To wcale nie jest rzadka postawa i mam pelne
zrozumienie dla par, ktore nie czekaja az zelzy opor ex-wspolmalzonka,
zeby zaczac wspolne zycie.
Mnie osobiscie to rybka, ale znam takich par (a wlasciwie nawet rodzin)
naprawde duzo.
D.
|