Data: 2008-12-29 22:05:49
Temat: Re: cd Parkinsona
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 29 Dec 2008 11:57:31 +0100, Flyer napisał(a):
> (...)
> Hmmm. Ludzie na bezrobociu czy emeryturze czują kiedy jest niedziela,
> święta. Na logikę nie powinni.
Niby nie powinni, ale weź Robinsona Cruzoe (skrajny przykład odsunięcia od
codziennej rutyny, cywilizacji i jej tempa) - jakże bardzo dla zachowania
człowieczeństwa i zdrowia psychicznego potrzebował szczegółowej rachuby
czasu... i jak bardzo umiał docenić dni świąteczne. Jak myślisz, dlaczego?
Ponieważ człowiek mający możliwość (mniej lub bardziej przymusową)
uwolnienia się od nawału spraw obowiązkowych zaczyna dostrzegać znaczenie
każdej chwili i nie chce przegapić niczego ważnego, a przynajmniej momentów
przeznaczonych na wypełnienie czymś ważnym. Nie myśli sie wtedy: "mam czas,
aby przeżyć życie inaczej, zrobię to potem, potem"... Ma się upływ czasu
oznaczony, nie da rady sie okłamywac.
Natomiast pracując, funkcjonując intensywnie, ma się niejako automatycznie,
z zewnątrz, bez własnego wkładu, narzucony rytm dnia, życia... az się nagle
człowiek "budzi" u jego końca, zaskoczony, że to już... A nie zdążył się
napatrzeć gwiazdom, ani posłuchac, co w trawie piszczy, czy w drugim
człowieku, nie mówiąc już nawet o SOBIE...
> I tak sobie pokombinowałem przed
> świętami, że to musi być coś zewnętrznego i co więcej nie moe dotyczyć
> odczuwania samotności. "Śmierć Reczywistości" raczej, jej odczuwanie,
> odczuwanie czegoś anormalnego w otoceniu - popatrz się za okno w
> niedzielę, święta - mniej samochodów, mniej ludzi, ciszej - "coś złego
> się dieje". :)
Ja mam poczucie "dobrego" w takich momentach, myślę sobie wtedy: ludzie na
chwilę przyhamowali, weszli do przytulnych norek, są teraz ze sobą, razem,
w domach, naprawdę teraz żyją...
...Bo życie nie polega na biegu "do" i "z" pracy, lecz na wspólnym leniwym
leżeniu we wspólnym legowisku i wspólnym spożywaniu upolowanej zwierzyny
przy własnym ognisku :-)
|