Data: 2007-12-18 16:02:56
Temat: Re: co dalej
Od: "Jagna W." <w...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Iwon(K)a" <i...@p...onet.pl> napisał
> a i owszem, i gdyby mamusia powiedziala "ok kochany synu, ale nie gniewaj
> sie
> bo ja wobec tego nie przyjde. Jest mi niezmiernie przykro wciaz z tego
> powodu
> co zrobil ojciec, i widzac ta kobiete odgrzebia sie moje stare rany. Nie
> dam
> rady byc w tym na tym samym przyjeciu. Przykro mi"
> na co syn by zmienil decyzje, mowiac "mamo, ale jak bym bardzo chcial
> zebys
> byla. Wiesz co, wobec tego nie zaprosze tej kobiety"
A tata chłopaka dowiedziawszy się o tej decyzji, powiedziałby "Synku,
rozumiem Cię, ale wobec tego ja też nie przyjdę na wWasze wesele. Mojej
żonie byłoby przykro, gdyby poszedł sam". Normalnie telenowela brazylijska
;-)
A wracając do Twojej propozycji rozmowy. Znacznie lepiej to brzmi (bo nie ma
tu ani szantażu ani histerii), ale i tak moim zdaniem chłopak powinien
skonsultować się wtedy ze swoją narzeczoną i razem z nią podjąć decyzję.
Ale poza tym po co te dywagacje? Tak się nie stało, więc szkoda czasu na
gdybanie.
> bo powiedz mi Jagna o co Ci tak na prawde chodzi
> - o to, ze tesciowa rzekomo histeryzwoala?
Rzekomo? Nooo, widzę, że szklana kula poszła w ruch ;-)
A może rozsądniej jest opierać się na tym, co zostało napisane, a nie na
tym, co chciałoby się widzieć.
> - czy ze zmienil decyzje pod wplywem tesciowej (jako z defnicji francy)
> - czy ze w ogole zmienil decyzje?
O wszystko mi chodzi, bo jedno wynika z drugiego.
Ale nie podejmuję się dyskutować ponownie ;-)
JW
|