Data: 2006-06-13 05:22:48
Temat: Re: co robić?
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:e6kf74$f11$1@atlantis.news.tpi.pl...
> No to znowu - co jest istotą umowy "o gotowości"? Gotowość do reakcji
i
> odebrania telefonu, ale nie jest to już "praca". Ale skoro chcesz.
> Rozmawiając z żoną/dziećmi *musisz* ten telefon odebrać i nie możesz
> powiedzieć - zadzwońcie za pół godziny, bo dla mnie życie rodzinne
jest
> na pierwszym planie i muszę coś omówić z żoną - podałeś przykład,
który
> jaskrawo zaprzecza Twoim chęciom pt. wpierw życie rodzinne, a na
drugim
> miejscu życie zawodowe - nie musisz podejmowac się dodatkowych umów
> zaburzających Twoje życie rodzinne, ale jeżeli już się ich podejmiesz,
> to musisz je wypełniać.
Pracę współtworzysz razem z tym, który Cię zatrudnia. Jesli jesteś
zwolennikiem umów, które nie są plastyczne, to sorry, ale to nie są
umowy tylko kajdany, a te trzeba jak najszybciej zrywać, dla własnego i
cudzego dobra...
> Tia, wiem - ciekawe jak wyglądają koszty takich rozmów. Ja tam nie
> jestem za zakazywaniem, ale część ludzi nie zna umiaru i sądzi, że im
> się należy i wykorzystuje ile wlezie.
> A co do tej sytuacji - nie dziwię się jego postawie, ale nie do końca
> jestem pewny, czy to była postawa prowspólnotowa, czy efekt tego, że
> towarzystwem jeszcze bardziej byłoby trudno "zarządzać".
Koszta wyglądają bardzo prosto. Im więcej prywatnych komórek tym
mniejsza potrzeba okupowania stacjonarnego telefonu. Stąd i straty
mniejsze, bo zwykle połowę rachunku (który sam rozliczam na zasadzie:
ktoś musi bo jak nie to stracimy wyjście na miasto) i tak wpuszczam w
koszta (jakoś się do tej pory rewident do mnie nie przyłatał, a że
działa, to wiem, bo już kila komórek stacjonarne pudełeczka potraciło
;o)
Jeśli o zarządzanie idzie, coraz więcej ludzi zaczyna rozumieć, że
wspólnota potrafi zarządzać się sama, stado "umówionych" co do joty na
jakieś tam warunki baranów potrzebuje nad sobą rozbudowanej machiny i
przebieranie w pracownikach, zwalnianie i zatrudnianie bez przerwy etc.
nie przynosi zamierzonych rezultatów w dłuższej perspektywie.
> Dobra, spoko - podpinam się po Twój kabel i wg. Twojej definicji będę
> uczciwy wobec siebie i zespołu, któremu go udostępnię. Wobec Ciebie
też?
Tak, jeśli będziesz przynosił mi i zespołowi zyski przy okazji, to
wpuścimy to w koszta. Przecież to elementarnie proste. Jeśli potrafisz
'zrobić kontrakt' gadając przez telefon przez 9/10 czasu pracy to czemu
nie, jak nie potrafisz, to wylecisz, ale nikt Ci nie będzie na nic
'pozwalał' czy 'nie pozwalał'. Chyba, że udowodnisz, że nałożyliśmy na
Ciebie za dużo obowiązków. Jak my Ci nie udowodnimy, że się mylisz, to
Ci się zmieni zakres (chyba, że będziesz zbyt odstawał od średniej w
populacji z tym wykonywaniem...).
> Ten przykład, to był przykład na to, że jeżeli wszyscy przyjmą postawy
> pt. niedotrzymywanie umów, to z Twojego karku zostanie zwichrowany
> kikucik. ;)
I tu się mylisz, bo widać nie do końca rozumiesz, czym dla mnie jest
'dotrzymywanie umów'. A ja podchodzę zawsze - w miarę dostępnych mi
informacji - do umów dosyć szeroko. Nie interesuje mnie umowa sama w
sobie ale i to z kim się umawiam i to, co on tak naprawdę robi. Umowę
zawsze zerwę, nawet jeśłi przez ostatnie dziesięć lat warsztat naprawiał
mi wóz jak cacuszko i zawsze na czas, jak się dowiem, że to przy okazji
dziupla jest.
> Naiwny jesteś albo ... . Jest dużo prac niskopłatnych, które wymagają
> wysiłku i/lub poświęcenia zdrowia - nawet pracując zgodnie z normami
> koło 40. stajesz się w takich praca kaleką. Ale gdyby nie takie prace,
> to nie miałbyś co jeść, czym się podetrzeć, czym rąk umyć, po czym
> chodzić itd.
> Burzy to pewnie Twój obraz rzeczywistości, ale niestety tak jest.
To Ty akurat jesteś naiwny, bo te niskopłatne prace szargające zdrowie
to one są dlatego, że ktoś lubi czerpać nadmierne zyski własnie z
takiego stanu rzeczy. Sorry, ale przy obecnym stanie techniki w żadnym
hipku nie istnieją niskopłatne prace szargające zdrowie. Pomysl o tym,
zanim znów potraktujesz część ludzkości niczym bydło. Stwierdzenie
'niestety tak jest' nadal będzie umożliwiało targanie przepełnionych
lawet przez kobiety w ciąży.
Pzdr
Paweł
|