Data: 2007-12-02 22:35:52
Temat: Re: [cross] SP nr 4 w Krakowie.
Od: "Madoniowie" <m...@w...go2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik *Netusia* w wiadomości o kryptonimie
"fiv8pc$fec$...@n...news.tpi.pl" napisał:
> Dlaczego zostaje w domu? Wydaje mi się, że szkoła ma obowiązek
> zapewnić w takim przypadku opiekę dziecku (dzieciom), które na taką
> wycieczkę nie chcą/ nie mogą iść.
Moja TŻ pracuje w domu. Tak jest najłatwiej.
>> Niestety nie zawsze jest łatwo odpowiedzieć na pytanie dziecka:
>> "a czemu ja nie mogę iść? Inne dzieci idą"
>
> Czy odpowiedź "Tatuś nie ma pieniążków" jest nie na miejscu?
Na to jest zbyt bystry.
> Dlaczego chcesz wykładać ideologię dziecku, skoro powinieneś takie
> sprawy załatwiać z dorosłymi?
No ale dziecku trzeba cos powiedzieć
> Poruszyć sprawę na zebraniu z rodzicami,
No i właśnie tu jest problem. Od początku roku szkolnego było *jedno*
zebranie. W zeszłym roku było ich w sumie chyba cztery. Na zebrania
przychodzi niewielu. Zdarzyło nam się poruszyć kilka problemów. Teraz
problemy mamy my. Bo mamy niewyparzone gęby.
> gadać, gadać i jeszcze raz gadać z wychowawczynią (nie rozumiem, co to
> znaczy, że wychowawczyni "unika kontaktu z rodzicami"?
Jak wypada zebranie, to jest odwoływane, bo pani się akurat rozchorowała.
Zebranie w innym terminie jest niemożliwe.
> - po prostu
> znajdujesz ją i gadasz). Poza wychowaczynią istnieją jeszcze inne
> osoby, do których można się zwrócić: dyrektor, pedagog, poradnia
> pedagogiczna, z którą szkoła współpracuje, w ostateczności kuratorium.
Najgorsze, że Pani się chyba na nas obraziła, bo właśnie kilka kwestii
podnieśliśmy. A "inne osoby"? Nie zapominak, że pani dyrektor i pani
nauczycielka to koleżanki z pracy. Będą bardziej ze sobą trzymać, niż z
nami. Poza tym mi nie chodzi o robienie awantur i napuszczanie ludzi na
siebie. Pani wychowawczyni jest skądinąd bardzo miłą osobą. Niestety
wszystko bierze do siebie. Załatwienie coś w "normalny sposób" jest raczej
niemożliwe.
> Na marginesie dodam jeszcze, że - w moim odczuciu - przeniesienie
> dziecka do innej szkoły to pójście na łatwiznę. To uczenie dziecka, że
> jak się coś nie podoba - to się po prostu zmienia, a nie próbuje
> stawiać czoła problemom.
Łatwo Ci mówić "na łatwiznę". Walczyć to można, jak jest z kim. Samemu to
można najwyżej sepuku popełnić. Decyzja o przeniesieniu jeszcze nie zapadła.
Chcieliśmy się coś dowiedzieć o innej szkole, żeby "następnego" posłać w
lepsze miejsce. Zresztą dziecko akurat dowie się o zupełnie innej
przyczynie.
--
Pozdrawiam,
Przemek
http://dag-pol.republika.pl
|