Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not
-for-mail
From: "Natalia" <k...@p...do_not_type_it.onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: czemu nie można cały czas być szczęśliwym?
Date: Fri, 23 Apr 2004 09:54:34 +0200
Organization: news.onet.pl
Lines: 134
Sender: k...@p...onet.pl@lag-2.lodz.msk.pl
Message-ID: <c6ai3f$na9$1@news.onet.pl>
References: <c66rjb$abb$1@news.onet.pl> <4...@n...onet.pl>
<c68ceo$n8q$1@news.onet.pl> <c68k2b$9mf$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: lag-2.lodz.msk.pl
X-Trace: news.onet.pl 1082706863 23881 62.233.181.26 (23 Apr 2004 07:54:23 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 23 Apr 2004 07:54:23 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1158
X-MIMEOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1165
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:267705
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Hubert " <h...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:c68k2b$9mf$1@inews.gazeta.pl...
> Jesli nie cierpisz prawa, to przeciez mozesz np przestac sie nim zajmowac
i
> zajac sie czyms fajniejszym, przyjemniejszym dla Ciebie.
mówiłam tak sobie po każdej sesji egzaminacyjnej
(zaliczonej wreszcie w ciężkich bojach) ;))
ale mniejsza z tym, bo się znów rozkręcę
a to jest temat na który potrafię długo przynudzać ;)
No chyba ze jednak
> jest cos takiego co sprawia ze zajmowanie sie tym jest dla Ciebie z
jakichs
> powodow wazne.
W takim przypadku emocji ktore przezywasz zajmujac sie tym tez
> bym nie bagatelizowal. A po wypaleniu sie takich emocji jak nienawisc,
> pozostaje moim zdaniem raczej nie obojetnosc, a zrozumienie lub
przebaczenie.
najpierw zrozumienie, potem przebaczenie?
zrozumienie jak rozumiem konieczne dla przebaczenia?
ale skąd mam wiedzieć że już coś wystarczająco rozumiem?
mogę myśleć, że rozumiem, ale będę w błędzie
> Ja bym tego nie bagatelizowal, a raczej zmierzal w kierunku zrozumienia
tego,
> co sie za tym kryje i w kierunku pelnego przezycia tych emocji do samego
> konca.
czyli jednak przeżycia tych _negatywnych_ emocji do samego końca?
> Obojetnosc moze byc tu ucieczka (jesli chcesz ta sytuacje zrozumiec).
jasne, pomyslałam o obojętności na przykładzie tego mojego zakichanego prawa
w odniesieniu do np. kontaktów z daną osobą
osiągnięcie stadium obojętności faktycznie nie jest najlepszym wyjściem
jest raczej ucieczką przed definitywnym rozwiązaniem problemu
> Moim zdaniem reakcja na powyzsze sytuacje jest nie tyle naturalna, co
> wyuczona. Nauczylismy sie reagowac w okreslony sposob na okreslone
sytuacje,
> gdyz sa na to okreslone wzorce spoleczne. I to z ich powodu reagujemy na
> poczatku jak pies Pawlowa. Dopiero potem zazwyczaj mozemy nadac swiadomie
> sytuacji takie znaczenie, ktore bedzie nas wspierac.
> Poza tym podejrzewam, ze rak przydarza sie ludziom nie przypadkowo, ale ma
> konkretne przyczyny i okreslony kontekst osobisty
????
> No dobrze, ale jesli juz rozpoznasz to, na co nie masz wplywu, to co Ci
> innego pozostaje jak to zaakceptowac i uzyskac tym samym gleboki spokoj?
dobra argumentacja, przyznaję
może po prostu mam taki charakter, że kiedy wiem, że nie mam na coś wpływu
na co bym wpływ mieć chciała,
to reaguję dość hm... wybuchowo
w żadnym razie nie osiągam głębokiego spokoju
tylko raczej żal do siebie, świata, innych itd
(może dlatego np. joga nie dla mnie, byłam parę razy,
zawsze wychodziłam niespokoja
w żadnym razie nie zrelaksowana ;)))
No
> chyba ze jest cien szansy na to, by zawalczyc i wtedy masz szanse znalezc
> sens dla pozytywnej dzialalnosci, ktora wypelnic moze Twoje zycie i
napelnic
> satysfakcja. W czym wiec problem? I tak dobrze, i tak dobrze.
problem we mnie akurat
ale chciałam gadać ogólnie
a nie na własnym przykładzie ;)
> No tak, jesli chcesz przytlumic to, co bylo, to moze Ci to sprawic duzo
> klopotu.
ale jest to jedyna metoda która szybko daje (krótkotrwały) efekt
taka doraźna pomoc w chwili gdy trzeba szybko czemuś zaradzić
imho
Np wiadomo, ze istnieja tak zwane przezycia traumatyczne, o ktorych
> czlowiek wolalby zapomniec. A jednak predzej czy pozniej sie okazuje, ze
> trzeba po prostu na nowo wrocic do tych doswiadczen i na nowo je przezyc,
bo
> nic nie moze w przyrodzie pozostac niedokonczone, niedomkniete.
;))
W książce rok 1984 jest moment kiedy bohater poddawany jest najcięższym
torturom
musi wejść do pokoju 101 (chyba) gdzie na torturowanego
czeka to, czego torturowana osoba boi się najbardziej -
takie skryte, czasem wyolbrzymione, ale dla danej osoby przerażające rzeczy
jest to pokój którego wszyscy więźniowie boją się najbardziej
(czytając powieść wyobraziłam sobie, że moim pokojem 101 jest pokój
wypełniony po brzegi prawniczymi książkami i ustawami
a ja nie wyjdę z pokoju, póki nie będę znała na pamięć
wszystkich znajdujących się tam przepisów)
I jesli my
> nie bedziemy sie chcieli tym zajmowac, to samo bedzie naciskac i o sobie
> przypominac, np w postaci problemow zyciowych, cierpienia itd. I wlasnie
te
> sygnaly czesto w efekcie okazuja sie sprzymierzencami, gdyz po przezyciu w
> koncu tego, co bylo takie trudne okreslony wzorzec problemu, czy
cierpienia
> zanika. Dzieje sie to np w psychoterapii.
W praktyce okazuje sie jednak, ze
> ten proces jest zazwyczaj dlugi (jest wiele takich wzorcow do
oczyszczenia),
> ale jak sadze ma swoj koniec. Wraz ze zblizaniem sie do konca mozesz
zaczac
> odczuwac coraz wiekszy spokoj, satysfakcje zyciowa, zdolnosc do
swobodnego,
> spontanicznego dzialania, jasnosc umyslu i motywacji, lepsze zwiazki z
ludzmi
> i coraz wiecej realnych sukcesow. A takze poczucie wladzy nad wlasnym
zyciem.
o, powiało optymizmem ;)
a już się widziałam w tym prawniczym pokoju 101 ;))
nie no, oczywiście trochę się też z tego śmieję
bo już mnie nie czeka uczenie się ustaw na pamięć, przynejmniej nie na
uczelni ;)
podałam tu moje zmagania z prawem dla przykładu
by się w teorii nie zgubić
pozdrowienia
Natalia
|