Data: 2002-06-21 20:08:34
Temat: Re: czy "narzucać" się jeszcze?
Od: "Celina" <c...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Bischoop" <B...@b...pl> napisał w wiadomości
news:slrn.pl.ah5eop.22h.Bischoop@siedzba.bischoop.pl
...
>
>
> Tesciu faktycznie chce byc odizolowany skoro na zadna uroczystosc
> rodzinna sie niepojawil. Jednak to ze zostal dziadkiem mozna by go o tym
> poinformowac, ja bym wyslal mu list poczta i ze zdjeciem malej. Niegdy
> nic nie wiadomo, czasami takie informacje wstrzasaja ludzmi, i wydaje
> mi sie ze jesli jest dobrym czlowiekiem to sie pojawi niebawem w waszych
> drzwiach, jesli nie...... to wykreslil bym takiego czlowieka ze swojej
> pamieci.
>
>
Dziękuję wszystkim, którym chciało się coś odpisać.
Piszę teraz pod postem Bischoopa, bo chyba najbliższa memu sercu jest opcja,
którą on zaproponował (podobnie pisała Mrówka)
Z drugiej strony, to co pisał Sokrates - ja zupełnie nie liczę na to, że
coś w nim pęknie od razu (w tym panu, a nie w Darku :)) . Nie mam nadziei na
jakiś "pozytywny" wstrząs tu i teraz, że nagle zadzwoni, czy pojawi się z
wizytą. Albo na tą forsę, o której pisała Marzenka :))) Od razu wyjaśniam,
że ja absolutnie nie mam postawy roszczeniowej wobec niego, mój mąż też nie
(i mam nadzieję w tym "duchu" wychować córę) Raczej chodzi mi o to, żeby
miał facet świadomość, że gdzieś jest jego rodzina. I nie mam zamiaru
odwiedzać go, dzwonić, czy narzucać się już w inny sposób. Także raczej nie
będzie sytuacji, że nasza córka spotka go na ulicy i będzie niezręczna
sytuacja, jak to ktoś sugerował. Bo po prostu nie będzie miała pojęcia kim
on jest. Choć kto wie, co będzi w przyszłości - w końcu nosimy to samo
nazwisko, a poza tym mam zdjęcie tego pana sprzed 20 lat - mój mąż robi się
tak podobny do niego, że trudno byłoby zaprzeczyć istniejącym więzom krwi.
Acha, kilka osób sugerowało, że dziadek i tak się dowie, bo napisałam, że
mieszkamy niedaleko. Ale sorry, wprowadziłam w błąd, bo "niedaleko" to inne
miasto, 30km dalej, i nie mamy wspólnych znajomych, więc raczej nie ma szans
się dowiedzieć. Choć różnie w życiu bywa :)) Ech, życie. Dzięki raz jeszcze.
Duuuużo teraz mam przemyśleń.
Ale decyzja należy tu do mojego męża oczywiście...
Pozdrawiam - Celina
|