Data: 2001-08-01 14:44:45
Temat: Re: dlaczego?
Od: "krzysztof\(ek\)" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam!
> Użytkownik "krzysztof(ek)" ugodnie (a moze pogodnie) nastawiony, lecz
> swojego trzyma sie mocno...
Raczej bojowo... ;-)
> a tu mnie trochę zatkało ;-) Skoro matka byla maltretowana, a pozniej
jej
> corka, to faktycznie te kobiety nie maja szczescia do facetow. Ale tak
> powazniej... Sprawdza sie tu "ja przezylam, wiec ty tez", ale taka
matka
> stara sie w ten sposob podtrzymac corke na duchu.
Nie zycze Ci, zeby ktos w rownie ciezkiej sytuacji w ten sposob
podtrzymywal Cie na duchu.
No bo co jej niby ma
> powiedziec?
"Odejdz od niego, rzuc go."
> IMHO ta matka jej w glebi siebie wspolczuje i chcialaby pomoc,
O wlasnie. Ciesze sie, ze to napisales. A teraz przenies to na grunt
tego psychologa, ktory w swojej pracy mialby sie opierac na wlasnych
doswiadczeniach.
Wspolczucie - wedlug Ciebie pozytywne - tylko mu przeszkadza.
Chec pomocy - zbyt silna - rowniez. "Maniacy" ktorzy chca zbawiac swiat
nie sa ani dobrymi psychologami, ani dobrymi lekarzami, ani dobrymi
pracownikami socjalnymi. W najlepszym wypadku konczy sie to po pewnym
czasie zespolem wypalenia zawodowego. W najgorszym - szkodza pacjentom
juz zanim sie "wypala".
> daja mi pomysl na to jak mam (do) pacjenta podejsc na samym poczatku,
zeby
> mu krzywdy nie zrobic.
Wiedze o tym daja Ci tez studia, staz itd. Wlasne doswiadczenie nie jest
tu potrzebne.
> tak mi sie klebi, ze to pierwsze... ;-)
Hipotetycznie bez analizy konkretnego przypadku to mozna sobie rozwazac
w nieskonczonosc.
Moze byc na przyklad tak, ze poszukuje innych osob, ktore maja podobne
problemy, zeby w ten sposob podniesc wlasna wartosc.
> a czy nie jest tak, ze jak terapeuta byl gwalcony, to do zajecia sie
terapia
> tych gwalconych dzieci (jesli podjal sie tego z wlasnej woli) sklonily
go
> wlasnie doswiadczenia z jego mlodosci?
A dlaczego Ty zostales ratownikiem medycznym? Dlatego, ze kiedys nie
potrafiles komus pomoc? Czy dlatego, ze komus z Twoich bliskich ktos
kiedys nie pomogl tak jak trzeba? Jezeli tak, to zapewne nigdy nie
bedziesz dobry w tym co robisz, dopoki nie uporasz sie ze swoimi
problemami.
Przepraszam za osobista dygresje, nie odpowiadaj ale zastanow sie sam.
Na sama terapie jego doswiadczenie
> moze nie miec wplywu, ale moglo to wplynac na to, ze zajmuje sie
wlasnie ta,
> a nie inna dziedzina terapii. (co oczywiscie nie oznacza, ze wszyscy
> prowadzacy terpie ofiar gwaltu, same nimi kiedys byly0
Ale czy jest w tym lepszy od tych, ktorzy sami nie doswiadczyli? IMO
nie.
> >Moim zdaniem, moze wrecz wplywac negatywnie, choc po to jest (a
> > przynajmniej powinna byc) superwizja, zeby ten negatywny wplyw
> > zniwelowac.
>
> no i znowu sie zgodze
Zgodzisz sie, ze moze zaszkodzic (juz tli sie plomyk nadziei, ze Cie
przekonalem ;-) ), czy tylko, ze konieczna jest superwizja?
> > Jakie to predyspozycje?
>
> takie, jakimi charakteryzuje sie dobry psycholog ;-)
Jakie to predyspozycje, ktore pozwalaja rozwiazac _swoje_ problemy
lepiej od przecietnego czlowieka? Ja ich nie widze.
> > Dlaczego maja lub powinni miec wiecej odwagi?
> >
> bo wiedza, ze terapeuta "nie gryzie". (i tu wracamy do tematu watku)
Ilez to
> ludzi mysli, ze idac do psychologa/ psychoterapeuty spotka ich tam Boj
jeden
> wie co. Bo ja sie spotkalem z roznymi podejsciami do wizyt u
psychologa. Ale
> niestety byly one raczej niezbyt pozytywne.
OK. Uwazasz, ze psycholog skorzysta z pomocy psychologa rownie chetnie
jak przecietny czlowiek?
Z blizszego Tobie podworka: Wyobraz sobie, ze ktorys ze znanych Ci
lekarzy, zauwazyl u siebie objawy choroby przenoszonej droga plciowa
(taki sam wstydliwy problem jak zaburzenia psychiczne). Jak sadzisz - co
zrobi? Pojdzie z tym do kolegi dermatologa z gabinetu obok? Czy zacznie
sie leczyc sam?
> > Bez przesady. Kto moze pomoc mozesz sie dowiedziec z ksiazki
> > telefonicznej albo dzwoniac np. do PTP.
>
> to wyjdz na ulice i zapytaj sie ludzi co to jest PTP! ;-) Zaloze sie,
ze 80%
> z nich popatrzy na Ciebie jak na idiote (bez urazy, of koz).
> Nawet jak sie bedziesz pytal o Polskie Towarzystwo Psychologiczne, to
> wiekszosc Ci odpowie ze zdziwieniem: "A to takie cos istnieje...?"
Masz racje. W tym przypadku sie pomylilem sie.
> a w jakim watku czytalem, ze z samych ksiazek, bez pomocy specjalisty
nie
> mozna sie wyleczyc ;-)
Pytales o to, jak dowiedziec sie, jak pomoc, a nie jak sobie pomoc.
> > Nie musimy sie we wszystkim zgadzac. :-)
> > Ale i tak kiedys stwierdzisz, ze to ja mialem racje! ;-)))
>
> i wzajemnie ;-)))
zobaczymy, do kogo bedzie nalezalo ostatnie slowo
;-)))
> > Tylko sie boje, ze kiedys dojde wniosku, ze wszystkiemu sa winni
Zydzi i
> > masoni. ;-)
> >
> no to sie za wczasu przygotuj na nadejscie tej chwili ;-)
Duchowo czy fizycznie tez? (dziadek trzyma gdzies parabelke na strychu,
moze od niego pozyczyc?) ;)
> > Nagly przyplyw szczescia?
>
> mozna tez na odwrot... nagly przyplyw smutku. Ale na szczescie, to
bylo to
> pierwsze ;-)
No, to sie ciesze!
> > Ho..ho..ho... Tu to choc bardzo bym chcial ;-) ,
> > to sie nie mam czego czepnac! :-)
>
> uff! no to mi ulzylo. jednak umiem jeszcze cos sensownego sklecic ;-))
Watpiles w to??? ;-)
>
> > pozdrowionka,
> >
> > krzysztof(ek)
>
> wzajemnie,
> ŁukAsh
no to ja rowniez odwzajemniam!
krzysztof(ek)
|