Data: 2003-02-07 09:22:06
Temat: Re: dlaczego ja nie odchodze..choc moze to zrobie
Od: Oleńka <o...@b...wroc.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> Wiesz- raz juz odeszlam, zabralam pare rzeczy i pojechalam do siebie. To
> bylo przed swietami. Powiedzialam mu dlaczego najpierw usilujac oczywiscie
> jak zwykle porozmawiac. przez 3 dni ani nie zadzwonil ani nie uznal za
> stosowne do mnie przyjechac. Gdy to w koncu JA sie odezwalam i powiedzialm
> mu ze jak chce to moze przyjechac zeby cos tam)( nie pamietam co) to
> powiedzial ze nie widzi takiej potrzeby..
Przeczytałam wszystkie Twoje wypowiedzi i widzę, że rzeczywiście sytuacja
wygląda nieciekawie - partner nie liczy się z Tobą i Twoimi uczuciami. Po
prostu Cię lekceważy (sprawa garażu, Świąt, "byłej" dziewczyny itp.).
Najdziwniejsze jest to, że podobno zmienił się dopiero, kiedy zaszłaś w
ciążę, o która świadomie się postarał.
Trudno wyrokować nie znając racji obu stron, ale ja chyba poczekałabym aż
się urodzi dziecko i zobaczyła, jak wtedy będzie wyglądała sytuacja. Być
może się unormuje. Nie chodzi mi o to, zeby zostać ze sobą na siłę ze
względu na potomka, ale żeby nie odchodzić pochopnie.
Jeżeli 2 miesiące po porodzie facet będzie dalej zajmował się wyprawami z
kolegami do Tesco i korespondencją z "byłą" oraz rzeczywiście będziesz
musiała latać do oddalonego garażu, a TŻ będzie korzystał z bliższego....to
hmmmm.....ja bym jednak odeszła. Bo to by oznaczało, że raczej nic się już
na lepsze nie zmieni.
IMO to nie jest tak, ze po porodzie jest się w tak fatalnej kondycji, ze nie
możesz się wprowadzić. Chyba czasem w lepszej, niż w zaawansowanej ciąży.
Myślę, że rodzice jednak Cię wspomogą kiedy urodzi się ich wnuczek, zrobisz
aplikację, staniesz na własnych nogach i poczujesz się pewnie. Z ślicznym
dzieciakiem przy boku. A czy z "narzeczonym"? To się okaże.
Poza tym zastanów się po prostu, czy go kochasz - jeśli nie.....
Ola.
|