Data: 2009-05-28 19:16:46
Temat: Re: drzewo
Od: Tomasz Nowicki <t...@s...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ja wyrażę wyłącznie własną opinię, bez pretensji do generalizacji.
Tuż obok mojego domu stoi kilkadziesiąt drzew, kilka gałęziami dotyka
dachu, dwa - trzy razy w roku muszę usuwać zawartość rynien, koszy
dachowych i innych "ekceterów", oraz myć wodą i szczotą dach nad garażem
(mało pochylony i wszystko się zatrzymuje). W ub. roku musiałem (z powodu
namolnych utyskiwań sąsiada) wyciąć 13 pięknych brzóz. Pozwolenie uzyskałem
bez mrugnięcia okiem - drzewa te faktycznie mogły zagrażać upadkiem na
budynek, zresztą okazało się, że kilka z nich było już porządnie
nadpróchniałych. Pewnego razu przyszedł potężny wiatr i spowodował
przewrócenie się wysokiej sosny - dach mojego domu ocalał wyłącznie dzięki
dębowi, na którym sosna ta się zatrzymała. Tak więc, zabierając głos w
dyskusji, mówię niejako "z pola walki".
Mam bardzo złą opinię o ludziach, którzy z błahych powodów żądają wycinania
starych, pięknych drzew - bo im jakieś igły lecą albo liście, albo
imaginują sobie, że nagle im się drzewo na dach przewróci. Obok złej
opinii, mam dla nich także współczucie - przecież znacznie bardziej
prawdopodobne jest, że zginą z powodu wypadku komunikacyjnego albo
porażenia prądem, jakże więc muszą bać się wychodzenia z domu i codziennych
życiowych czynności! A przecież dom można skutecznie ubezpieczyć i cieszyć
się i poczuciem bezpieczeństwa i pięknem rosłego modrzewia. O igłach,
szyszkach, liściach i patykach nawet nie wspominam, bo człowiek, któremu
nie chce się czasem wysilić się i posprzątać liście czy igły, nie zasługuje
na zbytni szacunek. Czytając takie opinie przestaję się dziwić, że
niektórym podoba się szare życie w betonowym pudełku, z dala od przyrody,
dziękuję bardzo
T.
|