Data: 2006-08-11 09:04:47
Temat: Re: gen niewiernosci (link)
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Elske" <k...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:ebhgjr$muh$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Nie wytykam. Po prostu znam ludzi myślących podobnie jak Ty - bardzo
> tolerancyjnych (czasem nawet aż za bardzo)
Jakimże cudem można być za bardzo tolerancyjnym? Poważnie pytam. Bo dla
mnie albo się tolerancyjnym jest (w Millowskim i Berlinowskim sensie)
albo nie...
> do wszystkiego podchodzących
> "rozumowo" nie emocjonalnie.
To przepraszam bardzo, ale z kimś mnie pomyliłaś. Nie jestem rasowy
liberał, który zazdrości innym mocy przekonań. Jestem liberał który ma
przekonania i broni ich zawzięcie.
> Ale pytałeś z czego wynika, że ja nie rozumiem jakichś postaw
> a Ty tak. Właśnie stąd. Z podejścia do życia: Twojego -
> filozoficzno-teologiczno-psychologicznego, i mojego: emocjonalnego,
> wynikłego z nabytego doświadczenia.
Widzisz, tylko że ja mam tak, że cała nakładka liberalno etc...
(psychologia jest mi równie obmierzła jak niektórzy ludzie, którzy
próbują ją uprawiać, choć nie wszyscy ;o) pojawiła się u mnie w wyniku
dostrzeżenia, że są ludzie, którzy myślą tak, jak ja. Ja nie nauczyłem
się czuć na tolerancji, moja tolerancja wynika z łębokich przeżyć
emocjonalnych i z dobrego życia wraz z jego obserwacją. Tylko ja nigdy
nie pozwoliłem sobie, żeby moje emocje wzięły górę nad starą prawdą, że
inny człowiek może mieć inne preferencje i mogą one być tak samo albo i
lepiej uzasadnione.
> Nie każdy musi być filozofem i jeśli pretendujesz do tego miana
> powinieneś to doskonale rozumieć. A nawet akceptować.
Nie, nie pretenduję do tego miana. Można być szóstorzędnym artystą, ale
nie można być drugorzędnym filozofem, a nie stać mnie na geniusz w tej
dziedzinie. Natomiast uważam, że emocje to nie wszystko, bo nie mogą mi
przesłaniać faktu chociażby takiego, że inni mogą mieć w tym samym
kierunku zwrócone zupełnie odmienne emocje. Emocje to nie rzeczywsitość
tylko to, co na nią nakładamy.
> To jest czysta teoria z tym niestawaniem się. Są rzeczy, które bolą
> nawet jeśli je rozumiesz.
To, że coś Cię boli, nie znaczy, że jestes ofiarą od razu. To nie jest
teoria. Czasem jesteś ofiarą nawet nie zdając sobie z tego sprawy (ale
tu wkraczam na pole psychologii, która nie jest moim dobrym narzędziem i
jej nie lubię, jak już mówiłem zresztą...).
> Zamykanie się w sobie też nie powinno być
> skutkiem.
Ale jest, i jestem w stanie to zrozumieć. Ale 'sobie absolutnie w swoim
otoczeniu nie życzę' akurat tego.
;o)
> U mnie skutkiem jest kategoryczne stwierdzenie co uważam za
> świństwo i czego sobie absolutnie w swoim otoczeniu nie życzę. Nigdy
więcej.
I wolno Ci. Aczkolwiek ja najpierw pytam o przyczyny...
Pzdr
Paweł
|