Data: 2002-01-22 14:34:14
Temat: Re: gorskie rozmowy (dlugo)
Od: "geronimka" <j...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jeśli mam być szczera, to ja dość często spotykałam się z podobnym
zdaniem....
Jeszcze studiując wyszłam za mąż....po jakimś czasie urodziła nam się Julcia
(z czego jestem bardzo dumna i zadowolona)....
Spotykając koleżanki z roku, czasami słyszałam takie słowa....."o rany
Aska....co ty zrobilas...po co ci to bylo...teraz musisz siedziec i uzerac
sie z dzieciakiem...", albo Aska....stac cie na lepszego faceta....po co od
razu wychodzilas za maz.....
Ja odwracalam sie na pięcie i szłam do siebie. Siadałam w domku przy mężu i
dziecku i mówiłam im jak bardzo ich kocham.....
Tak jak to w którymś poście przeczytałam:dziekuję mojemu mężowi za to, że
jest przy mnie, za to że mnie kocha i opiekuje się nami....
Dla mnei to jest najważniejsze....
A koleżanki które tak mówiły.....jedna, ma bliżniaki i jest
sama....mężczyzna ja zostawił....druga....w pracy spełnia sie zawodowo, ale
nei ma nikogo przy sobie...
A ja....mam wszystko to co mogę nazwać szczęściem...
I tylko tak chciałabym żyć....
Pozdrawiam
Asia i Julcia
Warszawa Wola
gg:1191474
ICQ:37280988
Użytkownik "sassanach" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:a2js67$2uv$1@news.tpi.pl...
> Czesc,
>
> grupa sie ostatnio rozkrecila, to dobrze :)
> Duzo teraz o roznych zwiazkach ;), wiec i ja moze cos opowiem co ostatnio
> dalo mi sporo do myslenia. Zeby uprzedzic ewentualne pytania - historyjka
> jest prawdziwa i dotyczy znajomych meza (ludzi ktorych poznalam bedac z
> mezem i dzieckiem w gorach ( info dla tych co czytali jakis czas temu o
moim
> problemie :) )
>
> Poznalam kolezanke, fajna i mila dziewczyna w moim wieku. Pzryjechala z
> pzryjacielem, ktory jest rozwiedziony i okolo 13 lat starszy od niej. Sa
ze
> soba ale nie wzieli slubu ani nie planuja dzieci. On jest dosc bogaty, ona
> pracuje u niego. Powiazania finansowe dla mnie sa oczywste, chociaz zadne
> nie powiedzialo o tym "glosno" i caly czas slyszalam od niej jacy sa
> szczesliwi i dobrani pod kazdym wzgledem. (A on nawiasem mowiac ogladal
sie
> za kazda lepiej ubrana kobieta na stoku lub w knajpie.) Ale nie oceniajmy,
> bo nie o to mi chodzi.
>
> Spedzalismy dosc milo czas, ale w pewnym momencie uslyszalam ze "ja jestem
> życiowo naiwna, bo nie potrafilam sie w zyciu urzadzic" i ze mam "tak
> strasznie nudne zycie". Miala na mysli to, ze moj maz zarabia gorzej niz
jej
> przyjaciel i ja gotujac obiady i siedzac w domu z dzieckiem, nie majac
> takich ciochow jak ona, jezdzac tylko od czasu do czasu gdzies i w
dodatku
> "z ogonem" "marnuje sobie zycie", podczas gdy inni sie bawia i maja
> ciekawiej.
>
> Zastanawiam sie czy spotkaliscie sie z takim podejsciem do zycia , ze
> najwazniejsze jest "jak" a nie "z kim"? A moze ktos spotkal sie z
podobnymi
> ukladami wsrod Waszych znajomych?
> Moze faktycznie kobieta taka jak ja duzo traci z życia? - tu licze na
> wypowidzi innych pan :)
>
> --
> Pozdrawia Sassenach, majaca nadzieje ze nie zanudzila :), a jak nawet to
nie
> piszcie :)
>
> GG 1527151 ICQ 144311597
> http://www.ambrozja.pl
>
>
>
|