Data: 2002-01-22 14:15:09
Temat: gorskie rozmowy (dlugo)
Od: "sassanach" <s...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Czesc,
grupa sie ostatnio rozkrecila, to dobrze :)
Duzo teraz o roznych zwiazkach ;), wiec i ja moze cos opowiem co ostatnio
dalo mi sporo do myslenia. Zeby uprzedzic ewentualne pytania - historyjka
jest prawdziwa i dotyczy znajomych meza (ludzi ktorych poznalam bedac z
mezem i dzieckiem w gorach ( info dla tych co czytali jakis czas temu o moim
problemie :) )
Poznalam kolezanke, fajna i mila dziewczyna w moim wieku. Pzryjechala z
pzryjacielem, ktory jest rozwiedziony i okolo 13 lat starszy od niej. Sa ze
soba ale nie wzieli slubu ani nie planuja dzieci. On jest dosc bogaty, ona
pracuje u niego. Powiazania finansowe dla mnie sa oczywste, chociaz zadne
nie powiedzialo o tym "glosno" i caly czas slyszalam od niej jacy sa
szczesliwi i dobrani pod kazdym wzgledem. (A on nawiasem mowiac ogladal sie
za kazda lepiej ubrana kobieta na stoku lub w knajpie.) Ale nie oceniajmy,
bo nie o to mi chodzi.
Spedzalismy dosc milo czas, ale w pewnym momencie uslyszalam ze "ja jestem
życiowo naiwna, bo nie potrafilam sie w zyciu urzadzic" i ze mam "tak
strasznie nudne zycie". Miala na mysli to, ze moj maz zarabia gorzej niz jej
przyjaciel i ja gotujac obiady i siedzac w domu z dzieckiem, nie majac
takich ciochow jak ona, jezdzac tylko od czasu do czasu gdzies i w dodatku
"z ogonem" "marnuje sobie zycie", podczas gdy inni sie bawia i maja
ciekawiej.
Zastanawiam sie czy spotkaliscie sie z takim podejsciem do zycia , ze
najwazniejsze jest "jak" a nie "z kim"? A moze ktos spotkal sie z podobnymi
ukladami wsrod Waszych znajomych?
Moze faktycznie kobieta taka jak ja duzo traci z życia? - tu licze na
wypowidzi innych pan :)
--
Pozdrawia Sassenach, majaca nadzieje ze nie zanudzila :), a jak nawet to nie
piszcie :)
GG 1527151 ICQ 144311597
http://www.ambrozja.pl
|