Data: 2002-03-26 15:06:09
Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "Ula Dynowska" <u...@a...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Poza tym ludzie, litości, wesela nie robi się co tydzień,
> dziewczyny marzą o tym dniu i planują go od piątych urodzin;
> oczywiście, że zapraszając gości należy mieć na względzie ich
> dobre samopoczucie, ale czy młodym też nie należy się trochę
> przyjemności, podziwu i bycia w centrum uwagi?
>
A mi się teraz nasunęła jeszcze jedno- ciągle są uwagi - masz dzieci, nie
masz dzieci, więc się znasz, albo się nie znasz. A może warto się zapytać -
jak było na konkretnym ślubie? U mnie było kilkoro dzieci - od niemowlaka 6
mies. poprzez kilkuletnie, do trochę większych. Kuzyn siedmioletni podawał
obrączki i był tak przejęty, że zachowywał się wzorowo. Innych dzieci i ich
zachowania kompletnie nie pamiętam. W całej sytuacji po prostu byliśmy
najważniejsi, przejęci, a to że może któreś dziecko krzyknęło raz czy drugi
po prostu nie docierało do naszej świadomości - było nieistotne. Zwracaliśmy
uwagę na to co się dzieje przed nami, na księdza i siebie nawzajem, a nie
rozglądaliśmy się po gościach. Potem na weselu było to samo niemowlę i cześć
dzieci i naprawdę nie było z nimi najmniejszego problemu.
Wydaje mi się, ze jeśli ktoś nastawi się, ze wszystko musi być doskonale
zorganizowane, to byle co może mu popsuć przyjemność. U nas zdarzyło się
kilka mniej lub bardziej zabawnych sytuacji, które mogły nam troszkę popsuć
humory, poczynając od tego , że kiedy jechaliśmy na ślub cywilny cała piękna
dekoracja z baloników popękała nam od pędu powietrza i wyglądała jak nie
przymierzając zużyte prezerwatywy, więc trzeba było się zatrzymać i wszystko
zdjąć, co o mało nie spowodowało spóźnienia na własny ślub. Potem koledze
który filmował skończyła się bateria w kamerze, wiec ze ślubu cywilnego mamy
tylko zdjęcia... I jeszcze kilka kolejnych zdarzeń.
Pozdrawiam - Ula
|