Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.tpi.pl!not-for-
mail
From: "maga" <o...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: idealna milosc musi byc tragiczna?
Date: Mon, 21 May 2001 17:18:02 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 58
Message-ID: <9ebbkb$5op$1@news.tpi.pl>
References: <9e9hiv$g03$1@news.tpi.pl> <3...@n...vogel.pl>
NNTP-Posting-Host: pc10.lublin.sdi.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 990458315 5913 213.25.224.10 (21 May 2001 15:18:35 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 21 May 2001 15:18:35 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 4.72.3612.1700
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V4.72.3612.1700
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:84818
Ukryj nagłówki
spider napisał(a) w wiadomości: <3...@n...vogel.pl>...
>moim zdaniem to nie jest idealna milosc i to nie jest tragizm, takze temat
>troche nie na miejscu.
>Bardziej mi to wyglada na zauroczenie niz na prawdziwa milosc.
ok...byc moze..... nomenklatura w tym momencie ma chyba dla mnie drugorzedne
znaczenie
>Powiedz mi co tak naprawde Was laczy, skoro nie potraficie ze soba
wytrzymac
>dluzszy okres czasu? Skoro potraficie doprowadzic do tego, ze jedno nie
moze
>zniesc drugiego to gdzie tu milosc?
zatem coz to za hybryda namietnosci? zreszta nie w szufladkowaniu chyba
rzecz..
>A skoro go potrzebujesz, to dlaczego go potem odrzucasz? Poza tym
>'potrzebowac kogos' nie znaczy od razu 'kochac kogos'. To wszystko
zaprzecza
>sobie. Wyglada mi to na bajke o zurawiu i czapli (jak ona sie skonczyla?
no wiec... w tym sek..mam dylemat niemaly.. historia jest dluga i
egzystencjalna..kocham nie kocham......
niewatpliwie potrzebuje go, moze tego sie bede trzymala, potrzebuje....
moze to prozaiczna i powszechna kwestia potrzeby bycia zrozumiana, potrzeba
glebokiej rozmowy etc. - to bylismy, mysle, w stanie sobie doskonale
zapewnic..
moze oboje zbyt bardzo pragnelismy by wreszcie znalezc swoja sciezke i swe
alter ego.. zbyt dlugo z jezykiem na brodzie szukalismy spelnienia, ze
uwierzylismy bezkrytycznie w siebie od poczatku
we mnie byla wciaz ta glupia smarkata niepewnosc - (wracamy do tego co
nieuniknione - nazewnictwa) - czy ja kocham...
nie bedac pewna do konca, nie jestem w stanie angazowac sie bez granic, co
by potem nie musiec przepraszac, zalowac, ze sie powiedzialo pare slow bez
pokrycia.....
byl coraz bardziej nachalny, zaczely sie niekonczace sie pretensje, ze mu
'skapie' swojej osoby...moze nie chcialam odkrywac wszystkich kart
(kompleksy nizszosci de novo!! - co by sie nie okazalo ze nie jestem taka
jaka sobie wymyslil), moze inne priorytety (natury czasowo-naukowej) zaczely
grac jakas role...
a tak naprawde moze chodzilo wlasnie o te skowyczaca(choc przed poznaniem
Michala nieuswiadomiona do konca) samotnosc i zamkniecie w sobie na cztery
spusty... potrzebe obcowania z alter ego..
nie sposob, uwierzcie, strescic wszystko w kilku zdaniach... przedstawiony
obraz wydac sie moze metny i niekompletny...
mimo wszystko dziekuje za zaangazowanie i pomoc
maga
|