Data: 2003-03-03 14:25:34
Temat: Re: jak ja namowic... - ale dlugie mi wyszlo...
Od: "Kruszynka" <l...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Krysia Thompson" <K...@h...fsnet.co.uk> wrote in message
news:vrk66vgeo3be489durksdh6hsjojsndvvo@4ax.com...
> jestem baba, ktora duzo lat przezyla, rozne rzeczy widziala i
> zrobila, zmieniala styl kilka razy, glownie dla siebie, ale ja
> jestem od wielu lat za kompromisem...
Popieram Krysie. Ja najlepiej czuje sie w podniach, ale np. moj maz in spe
woli jak nosze sukienki. I ja zakladam sukienki, ale motywacja nie jest tu:
zeby mnie bardziej akceptowal, tylko, ze chce byc dla niego atrakcyjna. Ja i
tak jestem (dla niego), w spodniach czy nie, ale sukienka nadaje mi
charakteru no, kobiecosci po prostu. Kompromis to wspaniala sprawa i nalezy
sie tego uczyc. Na tej samej zasadzie moj maz in spe tez idzie na kompromis
i spotykamy sie w pol drogi. I to jest szalenie wazne. Jesli on chcialby,
zeby jego dziewczyna zalozyla obcasy - czemu by nie sprobowac? Ale moze ona
tez czegos oczekuje, ale np. nie wie jak to powiedziec. Na pewno jest jakas
dziedzina, w ktorej on cos moze dla niej zmienic, nikt nie jest doskonaly :)
Dzieki kompromisowi odkrylam jak ladnie mi w "nieszerokich" ;) sukienkach,
bluzeczkach z dekoldem, bluzeczkach na ramiaczkach i w ogole. I nikt tu nie
przestal kogos akceptowac i nie zaczal bardziej. Jasne, ze sa mezczyzni, dla
ktorych ubior kobiety i w ogole ubior ma drugorzedne znaczenie, ae sa tacy,
dla ktorych nie ma. To po prostu inna plec, wiec inne postrzeganie swiata.
Tak jak kobieta wymaga od mezczyzny schludnego wygladu i czystosci, tak
mezczyzna chce widziec kobiete atrakcyjna. To normalne i nie ma sie co
oburzac, ze musi ja akceptowac taka, jaka jest. Ja nie akceptuje
smierdzacego faceta i jeszcze sie nie spotkalam ze stwierdzeniem, ze
powinnam go akceptowac takim jaki jest, a on sie nie myje, a jak nie, to
niech sobie znajde innego. To nie tak. Tu oczywiscie przejaskrawiam, ale
chcialam powiedziec, ze powinnismy sie starac nawzajem zrozumiec. Jesli
powiedzialby mie: masz za male piersi, jestes za wysoka czy cos w ten desen,
to podziekowalabym za dalsza znajomosc i szukalabym gdzie indziej. Ale tu
chodzi po prostu o kompromis i zrozumienie nawzajem swoich potrzeb i
upodoban. Bez kompromisu mozna wojowac latami i nie dojsc do zadnych
wnioskow.
Kruszynka
ktora stringow nie lubi, ale uwielbia zmyslowe gatki, obcasow zas nie nosi,
bo ma uszkodzony kregoslup i jej nie wolno.
--
"Primum non stresere..."
|