Data: 2007-11-09 00:37:07
Temat: Re: ... jak mucha na scianie cd.
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:fgv3ef$due$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Sky pisze:
> > Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> > news:fgt8qf$1rt$1@nemesis.news.tpi.pl...
> >> Ikselka pisze:
> >>> Sky pisze:
> >>>> Użytkownik "Ikselka" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> >>>> news:fgt0q6$8pt$2@atlantis.news.tpi.pl...
> >>>>> Ikselka pisze:
> >>>>>> Fragile pisze:
> >>>>>>> On 7 Lis, 14:29, Ikselka <i...@p...onet.pl> wrote:
> >>>>>>>>> Fragile pisze:
> >>>>>>>>> Ja _juz_ tak nie reaguje. Musialbym nieustannie byc sklocona z
> >>>>>>>>> Bogiem ;) A przeciez Go kocham.
> >>>>>>>> E tam zaraz skłócona. Ty Go kochasz i On Ciebie - a skoro tak, to
> > On
> >>>>>>>> wszystko wie, jak jest w nas naprawdę...
> >>>>>>>>
> >>>>>>> Racja... Nie lubie jednak tego naduzywac :)
> >>>>>>>> Jak palniesz głupio do ukochanej osoby, to ona zaraz sie odwraca
od
> >>>>>>>> Ciebie?
> >>>>>>>> :-)
> >>>>>>>>
> >>>>>>> Alez skad :) Tyle tylko, ze to ma miejsce niezbyt czesto. Milosc
to
> >>>>>>> milosc :)
> >>>>>> Ja tam często wypróbowuję jej siłę, bo muszę ciągle się upewniać -
> > taką
> >>>>>> mam "konstrukcję" i już. ;-p
> >>>>>>
> >>>>> Aha, aha, byłabym zapomniała: dostaję cały czas jej dowody, a
> >>>>> najbardziej w sytuacjach tzw podbramkowych - serio!
> >>>>> :-)
> >>>> A co Mu pozostaje jak ci je dawać -kiedy ich oczekujesz?
> >>>>
> >>>>
> >>> Skoro czekam, to znaczy, że wierzę.
> >>> Skoro On naprawdę jest - to i dostaję...
> >>> Lubię to wyrażenie: sprzężenie zwrotne :-)
> >>>
> >> ...A ten De Mello to nie całkiem mi się podoba... Odbiera miłości sens
> >> porównując jej mechanizm dawania (bezinteresowność) do naturalnej
> >> bezinteresowności przedmiotów/roślin w dawaniu z siebie... Miłość wie,
> >> co robi, one nie.
> >
> > Ty serio uważasz że Miłość "wie co robi"?!?
>
> Nie myślę o wyrachowaniu, nie wykręcaj.
> Miłość jest dawaniem i czerpaniem z tego radości, bez liczenia na
> cokolwiek więcej.
> Jaką radość odczuwa lampa z tego, że oświetla? - do tego jest i koniec.
> Złe przykłady wybiera DM, złe z gruntu. Chocby z tego powodu, że budzą
> złe skojarzenia. Przykład musi być jednoznaczny.
Przykłady to tylko przykłady.
Hymn o Miłosci sw Pawła też nie jest
doskonały w doborze przykładów...
AdM sam zachęca do krytycznego odbioru tego co pisze
więc jesteś wzorową jego czytelniczką...
a im bardziej będziesz krytyczna tym więcej
zyskasz z tych lektur...zresztą to też metoda
-prowkować do oporu- stajemy się bowiem tym
z czym walczymy.
> > Widać jeszcze nigdy Życie nie wypróbowało
> > twojej...stawiając cię w sytuacji rozdarcia
> > między wyborem ocalenia siebie a ukochanego
>
> Ja nie mam wątpliwości. Takie wybory mnie się nie tyczą.
>
> Kiedy była groźba wyboru między moim życiem a życiem mojego nie
> narodzonego dziecka, jadąc na wózku operacyjnym pożegnałam się
> spokojnie sama ze sobą - miałam na to niecałą minutę. W ciągu tej minuty
> umiałam uspokoić sama siebie myślą, że wszyscy doskonale dadzą sobie
> beze mnie radę, byle tylko dziecko żyło. Tylko to mnie zaprzątało. Nie
> istniał dla mnie żaden Dylemat.
> Stało się, że żyjemy oboje.
He he cheroina...
Postaw się w sytuacji męża gdybyś była nieprzytomna i to on miałby
zadecydować o wyborze kto z was dwojga ma ocaleć...
Ale i to nie jest w końcu takie trudne -wszak to kwestia koniecznej szybkiej
decyzji- którą nie on bedzie zresztą realizował...
a że potem bedzie sobie pluł tak czy siak w brodę -to przecież nie obchodzi
już tych co umarli...niedoszła truposz-mamuśko...
Trudniej mają ci którzy żeby np uratować dziecko muszą nie tylko utrzymać
się sami przy życiu [będąc czasem również chorymi] ale też wydostać spod
ziemi setki tysięcy albo i miliony na jego operację,lub rodzice bioracy na
siebie ciężar ryzyka lub pewności urodzenia [się] i potem wychowania dziecka
niepełnosprawnego...
Całe lata ponosić czasem samotnie konsekwencję jednego wyboru...o to jest
dopiero heroizm...
|