Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!mimuw.edu.pl!news.mimuw.edu.pl!newsfee
d.tpinternet.pl!newsfeed.jasien-net.com
NNTP-Posting-Host: 217.30.131.149
Newsgroups: pl.misc.dieta
Date: Sun, 9 May 2004 12:29:01 +0200
Message-ID: <2...@j...jasien.net>
Sender: news user <n...@j...net>
From: Karolina Matuszewska <g...@s...am.lublin.pl>
User-Agent: Mozilla/5.0 (Windows; U; Win98; en-US; rv:1.6) Gecko/20040113
X-Accept-Language: en-us, en
MIME-Version: 1.0
Subject: Re: kołchożniki - netowe szczekaczki
References: <c7eei2$t1a$1@news.onet.pl> <c7gao2$9ph$1@inews.gazeta.pl>
<c7gcg0$16u$1@news.onet.pl> <c7ghg6$7r7$1@opal.futuro.pl>
<c7gk2q$95j$1@inews.gazeta.pl> <c7i7fp$sf0$1@news.onet.pl>
<c7j0f9$33r$1@news.onet.pl> <c7j3dc$elb$1@news.onet.pl>
<c7j5cg$3vp$1@news.onet.pl> <c7ji6q$a3c$1@news.onet.pl>
<c7jlaj$nge$1@news.onet.pl> <c7jmus$8ja$1@news.onet.pl>
<c7jn6t$jti$1@news.onet.pl> <c7jo65$t8q$1@news.onet.pl>
<c7jor8$qcu$1@news.onet.pl> <c7jqua$6d9$1@news.onet.pl>
<c7k1ku$2g8$1@news.onet.pl>
<2...@j...jasien.net>
<c7l06d$n2t$1@news.onet.pl>
In-Reply-To: <c7l06d$n2t$1@news.onet.pl>
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Lines: 54
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.misc.dieta:36576
Ukryj nagłówki
Krystyna*Opty* wrote:
>>Ale to przecież o niczym nie świadczy. Mój TŻ był ostatnio u swojego
>>kolegi kardiologa, rzucił o DO coś w rodzaju "I jaki mają cholesterol?
>>300? 400?" A tamten lekarz powiedział, że to w najlepszym wypadku, bo
>>zwykle jest to 500-800.
>
> Ów lekarz nie wziął pod uwagę, że ludziom, zwłaszcza z miażdżycą, na
> początku DO właśnie zaczynają się uwalniać do krwioobiegu duże ilości
> odłożonego w ścianach naczyń cholesterolu
Możesz opisać ten mechanizm? Poprzez destabilizację blaszek
miażdżycowych? Bardzo mnie to zainteresowało, mówię poważnie.
>>I jak ktoś teraz powie, że mam udowodnić
>>dlaczego jemu się na DO poprawiły wyniki, to najpierw niech uzasadni,
>>dlaczego Twój znajomy wege ma fatalne wyniki, a Cooler (11 lat wege)
>>ma świetne. Mam znajomych, którzy od lat żywią się pizzą, snickersami,
>>zapijają to colą albo mocno posłodzoną kawą rozpuszczalną, palą i
>>kilka razy w tygodniu piją alkohol, w dodatku . Mają świetne wyniki i na
>>nic nie chorują. I jak to wyjaśnić?
>
> No właśnie. I czy można Twoim znajomym zarzucić, że im się wydaje, że
> się czują dobrze? Aczkolwiek na wiele chorób pracuje się latami i przez
> wiele lat można nie odczuwać dyskomfortu :[
ROTFL. Krystyno, "czucie się dobrze" jest zdecydowanie subiektywne,
Tobie też się wydaje, że czujesz się dobrze, bo "czucia się dobrze"
obiektywizować.
I wbijasz sobie nóż w plecy, bo na diecie optymalnej jesteś krócej, niż
moi znajomi na swojej "pizzo-colowej", co oznacza, że możesz właśnie
pracować na choroby i wiele lat nie odczuwać dyskomfortu.
> Wniosek wiec może być tylko jeden: opracowane uniwersalne normy
> określające wielkości prawidłowe na wynikach mają się nijak do stanu
> zdrowia. Można mieć świetne wyniki i czuć się fatalnie, można też czuć
> się świetnie i mieć nieciekawe wyniki.
> Optymalnym często się zdarza to drugie i dopiero wtedy zaczynają się
> niepokoić, że mają "chore wyniki"... ;)
> Same wyniki - to stanowczo za mało do określenia stanu zdrowia
> człowieka. Czyli uniwersalne normy NIE PRZYSTAJĄ do każdego człowieka.
> Tak jak nie można powiedzieć, że wzrost 190 m jest bardziej prawidłowy
> od 170 cm.
> W ocenie tych wartości jako prawidłowe, należy brać pod uwagę środowisko
> (wraz z rodzajem diety), w jakim ów badany żyje.
O rany, ale zabełkociłaś. Napisałam -- "mają świetne wyniki i na nic nie
chorują". Rozumiesz? I _wyniki_ i _samopoczucie_ mają dobre. A Ty znowu
zaczynasz kota ogonem odkręcać.
Pozdrawiam,
Karola
|