Data: 2002-02-18 09:19:45
Temat: Re: konkubinat raz jeszcze
Od: "Iwcia PL" <i...@m...gdynia.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Cos juz mi swita
> Czyli konkubinat dla niezdecydowanych,ale takich ktorzy lubia sie
asekurowac
> /bez obrazy/
bez obrazy :))) Mozna to i tak ujac, chociaz odbieram to jakos negatywnie.
Rzecz tkwila akurat w moich kompleksach bo bylam przekonana ze to moj TZ ze
mna nie wytrzyma :)
Inni nazywaja to "malzenstwem na probe" - np moja tesciowa. Dlugo wiercila
dziure w brzuchu "kiedy prawdziwy slub". W koncu zrezygnowala....
Ale widzisz znowu - dla mnie to faktycznie bylo takie asekuranctwo. Dla
mojego TZ jak sie okazuje - nie. Dla kogos jeszcze innego "pelne malzenstwo"
dokonuje sie w lesie, bez swiadkow, kiedy dwoje ludzi decyduje sie byc razem
do konca zycia, bez zadnych urzednikow cywilnych czy koscielnych. Jest im to
do niczego niepotrzebne... wlasciwie po to tylko zeby moc oficjalnie razem
sie opodatkowac :)))
Ja podalam ci tylko przyklad do czego mnie bylby potrzebny konkubinat. Ale
co z tymi ktorzy maja przeszkody prawne? Co z tymi ktorzy maja uraz na
punkcie malzenstwa, bo wczesniej nie wyszlo?
Iwcia PL
|